Po całej szkole rozniosły się już plotki o słynnym wieczorze u Briana, który spędził weekend na oddziale w szpitalu. Opatrzyli mu rany oraz wyczyścili organizm z narkotyków, a takowe wykryto, lecz on twierdził, że nic naumyślnie nie brał.
Zbierali zeznania od osób, które zostały w domu owej nocy. Nikt nie wiedział, jak Brian został skaleczony oraz w jaki sposób znalazł się nieprzytomny w łazience.
Zayn po powrocie z imprezy wziął długi prysznic, aby zmyć z siebie emocje. Zasnął szybko, a następnego dnia nie odbierał telefonów, siedząc w pokoju przy grach. Jego matka zwlokła go jedynie na posiłki.
W niedzielę Malik wziął się trochę za naukę, poczytał do egzaminów, które zbliżały się wielkimi krokami. Z początkiem kwietnia przyjdzie dużo nowych rzeczy.
Poniedziałek był dosyć chaotyczny, bo po przyjeździe Zayna do szkoły, już na samym parkingu zaczepiła go Ruby, Kate i Dave.
- Dlaczego uciekłeś z imprezy? - zapytała Kate, gdy tylko wysiadł z samochodu.
- Co?
- Uciekłeś zaraz, gdy znalazłeś Briana - odparł Dave z kamienną miną.
- Ja...przestraszyłem się, ok? Nie wiedziałem, co się dzieje - trochę nagiął prawdę. - Bałem się, że...że morderca Seleny go zaatakował. Musiałem wrócić do domu i rozluźnić się.
Cała trójka popatrzyła na siebie ze współczuciem, ale jedno spojrzenie było nieszczere. Tylko które?
- Myślicie, że ja to zrobiłem? - oburzył się, patrząc na nich. - Nie wierzę, po was się tego nie spodziewałem. Nie mógłbym skrzywdzić Briana.
Zdenerwowany wszedł do szkoły, po czym ruszył na historię. Niestety, w drodze został zatrzymany przez dyrektora.
- Panie Malik, zapraszam ze mną - odparł, idąc w stronę swojego gabinetu.
W głowie chłopaka pojawiło się tysiące myśli, co takiego może się zaraz stać. Przestraszony szedł za mężczyzną, zaciskając dłonie w piąstki. Bał się cholernie, a gdy tylko wszedł do gabinetu i zobaczył policję, myślał, że zemdleje.
- Dzień dobry, Zayn. Nazywam się komisarz Liam Payne i jestem tu, aby z tobą porozmawiać - przedstawił się brunet w policyjnym uniformie.
- Usiądź - polecił dyrektor, sam siadając przy swoim biurku.
- Chciałbym zadać ci kilka pytań - mruknął komisarz, opierając się o blat i zapisując coś na teczce. - Może powiesz mi, co wydarzyło się na imprezie u Briana. Opowiedz mi, jak go znalazłeś.
- Poszedłem do toalety, otworzyłem drzwi, a on tam leżał. Nic nie zrobiłem, tylko zawołałem o pomoc - opowiadał, patrząc na mężczyznę.
- Nie widziałeś nikogo, kto by się tam kręcił?
- Góra była prawie pusta, przy schodach jedynie stali jacyś ludzie - oznajmił, przeczesując włosy.
- Wydawali się podejrzani? Zauważyłeś w nich jakieś nietypowe zachowanie?
- Nie, po prostu stali i rozmawiali.
- Dobrze, a czy Brian miał jakiś wrogów? - mruknął, krzyżując ręce na piersi.
- Nie wiem, raczej nie. Ostatnio nasze kontakty się pogorszyły - szepnął, przełykając głośno ślinę.
- Czy to przez śmierci Seleny? - zmroził go wzrokiem, a Zayn miał ochotę uderzyć go w twarz.
- To chyba nie o tym przyszedł pan tu porozmawiać - warknął brunet, odchrząkując.
- Owszem, ale może te sytuacje mają jakiś związek - tłumaczył się, posyłając Malikowi dziwnie spojrzenie.
- Niby jaki? - zakpił chłopak, przewracając oczami.
- Zayn! - upomniał go dyrektor.
Mulat widział, że owy policjant jest jakiś podejrzany. Zasugerował mu, że sprawy są powiązane. Co on wiedział? Licealista musiał, jak najszybciej porozmawiać z nim na osobności.
- Słuchaj, Malik. Jesteś podejrzanym w dwóch sprawach. Morderstwa i okaleczenia ciała oraz podania narkotyków, policja ma twoje dane i jesteś na ich celowniku. Póki co nic na ciebie nie mają, ale lepiej, żebyś mówił mi prawdę, bo możesz się z tego nie wygrzebać - zagroził mu, patrząc na niego groźnie.
- Ale ją mówię, nie wiem, kto za to odpowiada - podniósł ton.
- Byłeś na miejscu obu zdarzeń, jeśli chodzi o zabójstwo to spałeś z ofiarą w jednym namiocie. Myślisz, że długo będziesz na wolności? - krzyknął, uderzając o blat.
- Dobrze, myślę, że wystarczy. Zayn wracaj na lekcje - wtrąci dyrektor, aż wstając z fotela.
Zdenerwowany Mulat wyszedł z gabinetu i ruszył w stronę sali lekcyjnej. Aby wyładować złość, uderzył zdrową ręką o szafki.
Wydały z siebie trzask, ale on się nie przejął. Poprawił plecak, wchodząc do klasy. Miał ochotę kłócić się z tym policjantem, który wyjątkowo uwziął się na niego. Jednak dzięki temu uświadomił sobie, że miał rację.
Był podejrzany.
W każdej chwili mógł pójść do więzienia, bo to on spał z Seleną w jednym namiocie w noc jej śmierci. Może i nie mają żadnych dowodów na niego, ale w ich oczach na pewno był już mordercą.
Lekcje minęły bez żadnych rewelacji, policja przesłuchiwała praktycznie wszystkich z klas maturalnych i młodszych, którzy byli na imprezie Briana. Jego siostra powiedziała, że brat ma się lepiej, ale zostaje w szpitalu do wtorku, czyli jutra na obserwacje.
Natomiast Ruby postanowiła się nie mieszać, wiedziała, że Zayn był na imprezie, że to on znalazł Briana. Jednak nie miała odwagi z nim rozmawiać, zaczynała się bać.
Nie mogła uwierzyć w to, że dochodziły do niej takowe myśli, lecz po prostu zaczynała się bać Zayna.
Niby wciąż było S, ale coś jej mówiło, że Zayn jest zamieszany.
Po szkole wsiadła w autobus, zajmując jak zwykle miejsce przy oknie, o które oparła głowę. Do tej pory nie odbył się pogrzeb Seleny. Części jej ciała nie zostały odnalezione, tak samo jak i sprawca oraz narzędzia zbrodni.
Ruby wróciła do domu, jej rodziców i brata jeszcze nie było, więc udała się do swojego pokoju. Rzuciła torbę w kąt, rozpuściła włosy. Opadła zmęczona na łóżko, wypuszczając powietrze ze świstem. To było dla niej zbyt trudne. Kochała swoją przyjaciółkę, jak siostrę. Robiła dla niej wszystko, a teraz jej nie ma. I już nigdy nie będzie. Nie stworzą kolejnych, wspólnych wspomnień.
Rozmyślając tak, przypomniało jej się, jak rok temu w czerwcu pojechały na koncert Beyonce i Jaya-Z do Houston bez wiedzy rodziców. Rano zamiast do szkoły, pojechały na pociąg do Houston. Selena była fanką tej słynnej pary, więc nie mogła sobie odpuścić tego koncertu, ale wiedziała, że jej rodzice się nie zgodzą. I tak o to wyruszyły, będąc w mieście kupiły sobie jakieś nowe ubrania, po czym pognały na koncert. Ruby dokładnie pamiętała, jak dobrze się bawiły. Nie myślały o problemach, miały tylko 18, a były w dużym mieście same.
Miały szczęście, że był to piątek, bo mogły nakłamać, że śpią u Kate lub Nikki. Robiły dużo zdjęć, a jedno z nich stało na półce nocnej Ruby. Przedstawiało je. Selenę w białej bluzce robiącą "buziaka" oraz Ruby wystawiającą język.
Oh, oczywiście rodzice obu dam dowiedzieli się o ich wyprawie, ponieważ gdy wróciły miały jechać do Kate na noc. Jednak poszły na imprezę, gdzie jakiś chłopak wylał na Ruby ogromny kufel piwa, a one nie miały, jak się przebrać. Same były lekko pijane i nie myśląc o skutkach, pojechały do domu Ruby, aby ta się przebrała. Rodzice Tyler się obudzili zdziwieni, że ich pijana córka, ubrana, jak na dyskotekę, wróciła do domu, mimo, iż miała spać u koleżanki. Sprawa się wydała, a dziewczyny dostały szlaban na 2 tygodnie.
Za to obie wspominały ten dzień dobrze.
______________________________________________________________
Witam was kochani :) Wiem, że rozdział niby dużo nie wnosi, ale później zobaczycie, że jednak coś się w nim ważnego pojawiło.
Pisaliście, że chcecie częstsze rozdziały. W pełni rozumiem, ale ja również chciałabym, aby było więcej komentarzy ;c Nie lubię ustawiać tych limitów, lecz jestem zmuszona to zrobić. Za to, gdy osiągniecie limit rozdział pojawi się szybciej.
A więc, następny rozdział wstawię, jeśli będzie co najmniej 5 komentarzy!! :D
Kocham was ♥
niedziela, 18 października 2015
sobota, 10 października 2015
14.
Malik wszedł na stołówkę, właśnie była przerwa obiadowa, co oznacza też , że dłuższa. To teraz chłopak musiał porozmawiać z Ruby. Zauważył ją przy stoliku obok okna. Siedziała sama, monotonnie grzebiąc w talerzu z niedobrym mięsem. Wyglądała ślicznie, zamknięta w swoim świecie. Dokładnie, jak Selena, gdy to Zayn zobaczył ja po raz pierwszy. Nie wiedział wtedy, że jest siostrą jego przyjaciela. Były to pierwsze dni liceum, mało osób się znało.
Podszedł do jej stolika, witając się zwykłym "cześć".
- Jestem prawie pewien, kim jest S - powiedział, a Ruby podskoczyła w miejscu.
Rozejrzała się, po czym przysunęła do Malika. Chciała, jak najszybciej dowiedzieć się, kto zabił jej przyjaciółkę.
- W nocy S podrzuciło mi nagranie na dyktafonie. Słychać tam głos Seleny z tej nocy, myślę, że Kate, Allie i Harry mogą działać razem - odparł przejęty, patrząc na dziewczynę.
- Czemu tak myślisz? - zapytała, robiąc wielkie oczy.
- Oni mają dostęp do wszystkiego, Allie do kwiatów, naszych szafek. Zobacz sama, jak blisko oni są. Harry ma dostęp do każdej rzeczy Seleny, mógł wziąć sukienkę - tłumaczył, jak nakręcony.
- Przecież to jej brat, o czym ty mówisz? - oburzyła się, uderzając ręką o stół.
I jakby o wilku mowa, Harry Styles wszedł do stołówki z Nikki, która zapatrzona była w swój telefon. Para podeszła do stolika ich dawnej ekipy, blondynka przytuliła Kate. To wyglądało tak niewinnie, ale za razem perfidnie.
Oni tego nie wiedzieli, ale byli dopiero na początku tej gry.
Zayn postanowił, że po lekcjach zabierze Ruby do swojego garażu i pokaże jej wszystko, co do tej pory odgadł. Teraz musiał iść na angielski, nie wiedział jeszcze, że powoli popadał w obsesję.
Po lekcjach chłopak wyszedł na parking, aby szukać Ruby. Opierał się o swój samochód, gdy podeszła do niego Allie.
- Zayn, proszę cię uważaj - wyszeptała, łapiąc go za rękę.
- Ale na co? - zdziwił się, patrząc w jej oczy.
- Po prostu uważaj, co robisz - odparła, po czym uciekła od niego.
Chłopaka zostawiła zdziwionego, z głową pełną myśli. Na co miał uważać? Co Allie miała na myśli? Co wiedziała?
Zayn jednak nie miał czasu wtedy o tym myśleć, bo zjawiła się Ruby. Wsiedli razem do auta Mulata, który ruszył z piskiem opon w stronę działki z garażami. Podczas drogi tak naprawdę nie rozmawiali, dopiero po przyjeździe na miejsce rozpoczęła się konwersacja. Zayn pokazywał Ruby wszystkie ślady, swoje rozpiski.
- Zayn, to genialne - pisnęła, oglądając listę z motywami. - Trzeba pokazać to policji.
- Sam nie wiem, dziś Allie podeszła do mnie i powiedziałam, że mam uważać na to, co robię. Była przestraszona - odparł, siadając na starym, drewnianym krześle.
- Zayn, przecież ona ostrzega cię przed S. Na pewno jest w to wmieszana, najwidoczniej się ogarnęła i próbuje ci powiedzieć, że musimy iść na policję, bo to nie jest zwykła gówniarska zabawa - tłumaczyła mu, machając rękoma.
- Dobrze, pójdziemy w poniedziałek. Dziś chcę się trochę rozluźnić, więc idę na imprezę do Briana - oznajmił, gasząc światło.
Opuścili teren bardzo szybko, Zayn nie chciał iść policję. Czuł, że nie tego chce S. I policja również nic nie zdziała, oni wciąż są na zerowym etapie. Nie mają śladów, podejrzanych.
Będąc w domu Malik odrobił lekcje, zjadł obiad z rodziną i przebrał się. Musiał zacząć myśleć o studniówce oraz egzaminach, bo marzec się kończy, a testy są już w kwietniu. Bal w maju, a on wciąż nie miał nic.
Z domu wyszedł przed 8pm, matce oznajmił, że idzie do kolegi. Nie miała nic przeciwko, chciała, aby syn oderwał się trochę o tragedii. Spędził czas ze znajomymi i zapomniał o Selenie.
Ruszył na przystanek autobusowy niedaleko jego domu, obiecał sobie, że nie zabaluje tak, by wylądować w łóżku z nieznajomą, nie pamiętając nic.
Pod dom Briana dojechał lekko spóźniony, musiał też przejść kawałek, więc był ponad pół godziny później. Impreza trwała w najlepsze, nawet mimo nieciekawej pogody. Mimo, iż to Texas to i tak również marzec, więc nie będzie 86 stopniowych* upałów.
Przy wejściu już stali goście z czerwonymi kubkami, muzykę słychać na początku dzielnicy. A na trawniku można zauważyć pierwszego pawia.
Zayn wszedł do środka, gdzie zobaczył pełno prawie roznegliżowanych dziewczyn z 4 klas oraz chłopaków wijących się w okół nich. Było kilka osób z jego klasy, ale nigdzie nie mógł znaleźć swoich kumpli.
Do jego ręki dostał się czerwony kubeczek z trunkiem, wziął łyk i ruszył w stronę kanapy, gdzie zauważył Briana.
- Hej, Malik - przywitał się z nim, męskim uściskiem dłoni.
- Cześć, Stary. Gdzie masz Dave'a i Ashley? - odparł, siadając obok kolegi.
- Ash go męczy na parkiecie, a ja szukam mojej przygody na dzisiejszą noc. Widziałeś kogoś odpowiedniego? - rzekł, oblizując usta i skanując każdą dziewczynę w ich pobliżu.
Zayn nie odpowiedział, nie wiedział co. Dla niego to było płytkie od razu zakładać, że dziewczyna jest na jedną noc. Za nim poznał Sel też tak myślał, ale uświadomił sobie, jak piękne jest życie z ukochaną przy boku.
Gdy Brian zniknął w poszukiwaniu łatwej panny, Zayn postanowił się przejść. W drodze do kuchni, spotkał Kate. Miała na sobie krótkie spodenki, opinające jej pupę, szary top i niebotycznie wysokie szpilki.
- Witaj, Zayn - pisnęła słodko, całując go w policzek. - Fajnie, że wpadłeś.
- Też się cieszę - mruknął beznamiętnie, opierając się o blat w kuchni.
- Jak się bawisz? - zapytała, biorąc łyk napoju.
- Dopiero przyszedłem, gadałem tylko z Brianem - próbował być miły.
- Harry też się tu gdzieś plątał - oznajmiła, szukając go wzrokiem.
- Jest na imprezie? - zdziwił się, robiąc wielkie oczy.
- Tak.
Miesiąc po śmierci siostry Styles poszedł na imprezę? Może w tym samym celu, co Zayn...Chociaż w sumie, jeśli podejrzenia Zayna się sprawdzą to Harry nawet nie jest tym wzruszony.
- Oh, rozluźnij się w końcu - Kate pociągnęła chłopaka na parkiet. - Kocham ten kawałek.
Kate bujała się w okół chłopaka, lecz on nie był zainteresowany. Przeprosił ją i udał się na kanapę, gdzie wypił resztę kubeczka.
Po 30 minutach Zayn stwierdził, że musi iść do toalety. Jeszcze pamiętał, gdzie ona jest. Znał dom Briana, którego swoją drogą zgubił na imprezie.
Wdrapał się po schodach na górę i skręcił w prawo. Trzecie drzwi, jak dobrze pamiętał. Szarpnął za klamkę, to był błąd.
Brian leżał na podłodze nieprzytomny, miał rany na ciele. Jakby ktoś poprzecinał go nożem. A w ustach koperta z napisem "Zayn". Szybko ją wyrwał, chowając do kieszeni.
Serce Malika biło, jak oszalałe. To na pewno sprawka S, cholera jasna. Szybko sprawdził puls i na szczęście jego kolega żył. Kto mógł to zrobić? Za co?
- Pomocy! - wrzasnął, a chwilę później zleciał się tłum.
- Kurwa! Co z nim? - panikowała jego siostra Brookie.
- Nie wiem, otworzyłem drzwi i zobaczyłem go. Żyje - oznajmił, odsuwając się lekko.
Panikował, zaciskał ręce w piąstki. Ludzie się schodzili, inni uciekali do domów. Zayn również się wycofywał, widział, jak Brian się budzi, więc był już pod dobrą opieką. Malik wybiegł z domu, biorąc ostatni łyk mocnego trunku.
Złapał ostatni autobus, który wiózł go do domu. Wtedy przypomniało mu się o liście, wyjął go i otworzył.
"To tylko przedsmak tego, co stanie się z tobą i tą dziwką, jeśli pójdziecie na policję -S."
*Stopnii Farenheita, czyli jakieś 30 stopni Celsjusza.
_____________________________________________________________________
Witajcie kochani :) Zaczyna się robić groźnie, S chyba nie boi się niczego. Sądzicie, że mimo to Ruby i Zayn pójdą na policję? Macie już jakiś podejrzanych, co do S?
Komentujcie proszę, bo coś spadło ostatnio ;c
Podszedł do jej stolika, witając się zwykłym "cześć".
- Jestem prawie pewien, kim jest S - powiedział, a Ruby podskoczyła w miejscu.
Rozejrzała się, po czym przysunęła do Malika. Chciała, jak najszybciej dowiedzieć się, kto zabił jej przyjaciółkę.
- W nocy S podrzuciło mi nagranie na dyktafonie. Słychać tam głos Seleny z tej nocy, myślę, że Kate, Allie i Harry mogą działać razem - odparł przejęty, patrząc na dziewczynę.
- Czemu tak myślisz? - zapytała, robiąc wielkie oczy.
- Oni mają dostęp do wszystkiego, Allie do kwiatów, naszych szafek. Zobacz sama, jak blisko oni są. Harry ma dostęp do każdej rzeczy Seleny, mógł wziąć sukienkę - tłumaczył, jak nakręcony.
- Przecież to jej brat, o czym ty mówisz? - oburzyła się, uderzając ręką o stół.
I jakby o wilku mowa, Harry Styles wszedł do stołówki z Nikki, która zapatrzona była w swój telefon. Para podeszła do stolika ich dawnej ekipy, blondynka przytuliła Kate. To wyglądało tak niewinnie, ale za razem perfidnie.
Oni tego nie wiedzieli, ale byli dopiero na początku tej gry.
Zayn postanowił, że po lekcjach zabierze Ruby do swojego garażu i pokaże jej wszystko, co do tej pory odgadł. Teraz musiał iść na angielski, nie wiedział jeszcze, że powoli popadał w obsesję.
Po lekcjach chłopak wyszedł na parking, aby szukać Ruby. Opierał się o swój samochód, gdy podeszła do niego Allie.
- Zayn, proszę cię uważaj - wyszeptała, łapiąc go za rękę.
- Ale na co? - zdziwił się, patrząc w jej oczy.
- Po prostu uważaj, co robisz - odparła, po czym uciekła od niego.
Chłopaka zostawiła zdziwionego, z głową pełną myśli. Na co miał uważać? Co Allie miała na myśli? Co wiedziała?
Zayn jednak nie miał czasu wtedy o tym myśleć, bo zjawiła się Ruby. Wsiedli razem do auta Mulata, który ruszył z piskiem opon w stronę działki z garażami. Podczas drogi tak naprawdę nie rozmawiali, dopiero po przyjeździe na miejsce rozpoczęła się konwersacja. Zayn pokazywał Ruby wszystkie ślady, swoje rozpiski.
- Zayn, to genialne - pisnęła, oglądając listę z motywami. - Trzeba pokazać to policji.
- Sam nie wiem, dziś Allie podeszła do mnie i powiedziałam, że mam uważać na to, co robię. Była przestraszona - odparł, siadając na starym, drewnianym krześle.
- Zayn, przecież ona ostrzega cię przed S. Na pewno jest w to wmieszana, najwidoczniej się ogarnęła i próbuje ci powiedzieć, że musimy iść na policję, bo to nie jest zwykła gówniarska zabawa - tłumaczyła mu, machając rękoma.
- Dobrze, pójdziemy w poniedziałek. Dziś chcę się trochę rozluźnić, więc idę na imprezę do Briana - oznajmił, gasząc światło.
Opuścili teren bardzo szybko, Zayn nie chciał iść policję. Czuł, że nie tego chce S. I policja również nic nie zdziała, oni wciąż są na zerowym etapie. Nie mają śladów, podejrzanych.
Będąc w domu Malik odrobił lekcje, zjadł obiad z rodziną i przebrał się. Musiał zacząć myśleć o studniówce oraz egzaminach, bo marzec się kończy, a testy są już w kwietniu. Bal w maju, a on wciąż nie miał nic.
Z domu wyszedł przed 8pm, matce oznajmił, że idzie do kolegi. Nie miała nic przeciwko, chciała, aby syn oderwał się trochę o tragedii. Spędził czas ze znajomymi i zapomniał o Selenie.
Ruszył na przystanek autobusowy niedaleko jego domu, obiecał sobie, że nie zabaluje tak, by wylądować w łóżku z nieznajomą, nie pamiętając nic.
Pod dom Briana dojechał lekko spóźniony, musiał też przejść kawałek, więc był ponad pół godziny później. Impreza trwała w najlepsze, nawet mimo nieciekawej pogody. Mimo, iż to Texas to i tak również marzec, więc nie będzie 86 stopniowych* upałów.
Przy wejściu już stali goście z czerwonymi kubkami, muzykę słychać na początku dzielnicy. A na trawniku można zauważyć pierwszego pawia.
Zayn wszedł do środka, gdzie zobaczył pełno prawie roznegliżowanych dziewczyn z 4 klas oraz chłopaków wijących się w okół nich. Było kilka osób z jego klasy, ale nigdzie nie mógł znaleźć swoich kumpli.
Do jego ręki dostał się czerwony kubeczek z trunkiem, wziął łyk i ruszył w stronę kanapy, gdzie zauważył Briana.
- Hej, Malik - przywitał się z nim, męskim uściskiem dłoni.
- Cześć, Stary. Gdzie masz Dave'a i Ashley? - odparł, siadając obok kolegi.
- Ash go męczy na parkiecie, a ja szukam mojej przygody na dzisiejszą noc. Widziałeś kogoś odpowiedniego? - rzekł, oblizując usta i skanując każdą dziewczynę w ich pobliżu.
Zayn nie odpowiedział, nie wiedział co. Dla niego to było płytkie od razu zakładać, że dziewczyna jest na jedną noc. Za nim poznał Sel też tak myślał, ale uświadomił sobie, jak piękne jest życie z ukochaną przy boku.
Gdy Brian zniknął w poszukiwaniu łatwej panny, Zayn postanowił się przejść. W drodze do kuchni, spotkał Kate. Miała na sobie krótkie spodenki, opinające jej pupę, szary top i niebotycznie wysokie szpilki.
- Witaj, Zayn - pisnęła słodko, całując go w policzek. - Fajnie, że wpadłeś.
- Też się cieszę - mruknął beznamiętnie, opierając się o blat w kuchni.
- Jak się bawisz? - zapytała, biorąc łyk napoju.
- Dopiero przyszedłem, gadałem tylko z Brianem - próbował być miły.
- Harry też się tu gdzieś plątał - oznajmiła, szukając go wzrokiem.
- Jest na imprezie? - zdziwił się, robiąc wielkie oczy.
- Tak.
Miesiąc po śmierci siostry Styles poszedł na imprezę? Może w tym samym celu, co Zayn...Chociaż w sumie, jeśli podejrzenia Zayna się sprawdzą to Harry nawet nie jest tym wzruszony.
- Oh, rozluźnij się w końcu - Kate pociągnęła chłopaka na parkiet. - Kocham ten kawałek.
Kate bujała się w okół chłopaka, lecz on nie był zainteresowany. Przeprosił ją i udał się na kanapę, gdzie wypił resztę kubeczka.
Po 30 minutach Zayn stwierdził, że musi iść do toalety. Jeszcze pamiętał, gdzie ona jest. Znał dom Briana, którego swoją drogą zgubił na imprezie.
Wdrapał się po schodach na górę i skręcił w prawo. Trzecie drzwi, jak dobrze pamiętał. Szarpnął za klamkę, to był błąd.
Brian leżał na podłodze nieprzytomny, miał rany na ciele. Jakby ktoś poprzecinał go nożem. A w ustach koperta z napisem "Zayn". Szybko ją wyrwał, chowając do kieszeni.
Serce Malika biło, jak oszalałe. To na pewno sprawka S, cholera jasna. Szybko sprawdził puls i na szczęście jego kolega żył. Kto mógł to zrobić? Za co?
- Pomocy! - wrzasnął, a chwilę później zleciał się tłum.
- Kurwa! Co z nim? - panikowała jego siostra Brookie.
- Nie wiem, otworzyłem drzwi i zobaczyłem go. Żyje - oznajmił, odsuwając się lekko.
Panikował, zaciskał ręce w piąstki. Ludzie się schodzili, inni uciekali do domów. Zayn również się wycofywał, widział, jak Brian się budzi, więc był już pod dobrą opieką. Malik wybiegł z domu, biorąc ostatni łyk mocnego trunku.
Złapał ostatni autobus, który wiózł go do domu. Wtedy przypomniało mu się o liście, wyjął go i otworzył.
"To tylko przedsmak tego, co stanie się z tobą i tą dziwką, jeśli pójdziecie na policję -S."
*Stopnii Farenheita, czyli jakieś 30 stopni Celsjusza.
_____________________________________________________________________
Witajcie kochani :) Zaczyna się robić groźnie, S chyba nie boi się niczego. Sądzicie, że mimo to Ruby i Zayn pójdą na policję? Macie już jakiś podejrzanych, co do S?
Komentujcie proszę, bo coś spadło ostatnio ;c
piątek, 25 września 2015
13.
Zayn nie potrafił zrozumieć, że Selena najprawdopodobniej go zdradzała. Wskazuje na to nagranie, które trzymał w rękach. Ciągle słuchał go, jakby miało mu to pomóc. Jednak to jeszcze bardziej go dołowało. Obrócił w dłoni dyktafon jeszcze raz i dopiero zauważył małą karteczkę. Wyjął ją, po czym odczytał.
" She wasn't soo loyal ;) -S. "
Zdenerwowany chłopak odłożył dyktafon i telefon na szafkę, po czym położył się spać. Musiał odpocząć, bo jego myśli cała czas zaprzątała Selena.
Budzik zadzwonił dokładnie o 6:30am, a niewyspany Malik mruknął przeciągle. Nie chciał wstawać do szkoły, ale świadomość, że jest piątek go pocieszała.
Przeciągnął się i wstał mozolnie z łóżka, podszedł do szafy, z której wziął ubrania na dziś. Następnie udał się do łazienki, zapukał, ale była zajęta przez Wal.
- Szybciej, bo się spóźnię - krzyknął, pukając w drewnianą powłokę.
- Już - usłyszał w odpowiedzi.
Po chwili jego siostra opuściła łazienkę, a on wszedł do środka. Umył zęby, ułożył włosy i ubrał się. Ciało spryskał perfumami, które uwielbiała jego dziewczyna. Gdy był gotowy, wrócił do swojego pokoju. Spakował plecak, po czym zbiegł na dół
- Dzień dobry, Zayn - przywitała go matka, kładąc na stół kanapki.
- Cześć - mruknął niemal niesłyszalnie, siadając na krześle.
Śniadanie jadł w ciszy razem z siostrami, które trajkotały o moim zbliżającym się balu.
Jest połowa marca, a prom pod koniec maja, ale jego siostry i matka już szukają odpowiedniego garnituru. Chcą, aby było idealnie, ale on nie wyobraża sobie tego dnia bez Seleny.
Po posiłku, pożegnał się z rodzicami i wsiadł do swojego Range Rovera, bo Mercedesa brała dziś matka. Ruszył w stronę szkoły, włączając radio. Zaczął zastanawiać się, czy nie dać policji informacji od S. Może oni mogli by to jakoś wykorzystać do znalezienia jej. Jednak najpierw musiał skonsultować się z Ruby oraz Harrym, aby dowiedzieć się, jak idzie śledztwo.
Podjechał na parking, gdzie zostawił auto. Za nim wysiadł, wziął głęboki oddech. W lusterku zauważył idącą do szkoły Kate. Miała na sobie obcisłe jeansy, błyszczącą szarą bluzkę oraz wysokie obcasy i kurtkę skórzaną. Pisała coś na telefonie bardzo intensywnie, gdy skończyła odszukała wzrokiem auto Zayna, aby następnie podbiec do niego.
- Cześć, Zayn - przywitała się sztucznym tonem.
- Cześć, co chcesz? - mruknął, wysiadając z samochodu.
- Mam do ciebie ogromną prośbę - powiedziała, idąc za nim do szkoły.
- Do prawdy? Jaką? - sarknął, uśmiechając się szyderczo.
- Oh, przestań. Przecież się przyjaźnimy, jesteś w naszej paczce - mówiła słodko, ale widać było, że czegoś chciała. - Tęsknimy za tobą, Zayn.
- I co w związku z tym? - zapytał obojętnie, zatrzymując się przed wejściem.
- Przyjdź na dzisiejszą imprezę w domu Briana - odparła, patrząc na niego z nadzieją.
- Po co? - spytał, krzyżując ręce na piersi.
- Zabawić się, oderwać od tego świata. O 8pm, adres znasz - poinformowała spokojnie, po czym odeszła w stronę starych znajomych Malika.
Chłopak stał chwilę zamyślony. Kiedyś ich towarzystwo było nierozłączne, co piątek chodzili na jakieś imprezy.
Brian, Selena, Kate, Ruby, Zayn, Harry, Nikki, Ashley, Dave.
Co prawda zawsze przesiadywali razem, ale Zayn najbliżej był Harrego, a Selena Ruby. Z Brianem, Ashley i Dave'em nie przyjaźnili się tak zwięźle, chłopaków znali z treningów, a Ashley była dziewczyną Dave'a. Spotykali się czasami, razem trenowali, a dziewczyny były w szkolnej drużynie cheerleaderek.
Zayn tęsknił za tymi czasami, chciał do nich wrócić. Jednak coś go blokowało przed tą imprezą, jakby na niej miało być coś złego.
Machnął ręką i ruszył do środka. Miał teraz biologię z Ruby, Nikki, Allie oraz Ashley. Dzwonek zadzwonił, a on wszedł do klasy. Gdy okazało się, że jedyne wolne miejsce to te obok Briana, był skazany je zająć.
- Cześć - mruknął, wypakowując rzeczy na ławkę.
- Hej, Zayn. Przyjdziesz na moją imprezę? - odparł za entuzjastycznie, patrząc na kolegę.
- Nie wiem - burknął, udając, że słucha gburowatej nauczycielki.
- Wiem, że wciąż boli cię ta sytuacja, ale impreza cię rozluźni. Przyjdziesz, posiedzisz chociaż chwilę, jak za starych dobrych czasów - namawiał go, ignorując wywody profesorki o chorobach.
- No dobrze - powiedział obojętnie, opierając głowę o piąstkę.
Reszta lekcji minęła bez rewelacji, Zayn zapisywał wszystko do zeszytu, ale nie wykazywał zainteresowania. Brian również, zagadywał Malika, albo odwracał się do innych chłopaków.
Mniej więcej w połowie Zayn postanowił poprosić Ruby o rozmowę o S, więc na małej karteczce w kratkę napisał " Musimy porozmawiać, chyba wiem już wszystko, ale nie mam potwierdzenia "
Całe szczęście dziewczyna siedziała w ławce obok niego, więc nie było problemu z podaniem liściku. Po odczytaniu Ruby spojrzała na niego ze zdziwieniem, po czym zabrała się za odpisanie.
" Przerwa obiadowa? "
Chłopak już nie odpisał, a jedynie potwierdził ustnie. Niestety, nauczycielka zauważyła, że się odezwał, więc wzięła go do odpowiedzi. Pech chciał, że Zayn nie otworzył nawet książki. Nie miał pojęcia, jak się wymigać od pytań, ale wtedy stał się cud.
- Ja chętnie odpowiem za niego - zgłosiła się Allie Fernandez, wstając z krzesła.
- On też - powiedziała z goryczą kobieta.
- Ale ja bym bardzo chciała proszę pani. To mój ulubiony dział - nalegała uczennica z uśmiechem.
- No dobra, masz szczęście Malik - burknęła nauczycielka, odchodząc od Zayna.
Chłopak odetchnął z ulgą, usiadł na miejsce i spojrzał na odpowiadającą płynnie Allie. Musiał podziękować dziewczynie, że go uratowała.
Po lekcji, gdy wszyscy wychodzili z klasy, Malik ruszył za jego wybawczynią. Złapał ją za przedramię i odwrócił.
- Allie, chciałem ci podziękować - zaczął, patrząc w jej oczy.
- Nie ma za co, wiem, że jest ci ciężko - wyszeptała, bawiąc się rąbkiem swetra.
Chwilę później odeszła, a on ruszył na wf. Zmuszony był przejść do budynku H2, bo sala była zupełnie gdzie indziej.
Gdy znalazł się w szatni, musiał przejść kilka boksów, gdzie przebierali się chłopcy. Znalazł swój, był tam Harry, Brian oraz kilku innych. Przywitał się, po czym podszedł do swojej szafki. Otworzył ją, wrzucając plecak, wyjął strój z torby.
- Hej, Malik. Podobno dziś ma być tylko trening dla nas, a reszta idzie z Celendez. Będziemy wybierać kapitana - zwrócił się do niego Gale, bramkarz.
- Okey - mruknął, ściągając z siebie koszulkę.
Szybko nałożył drugą na wf, a następnie jeansy zamienił na szare dresy. Ubrał sportowe buty korkowe, koledzy rozmawiali coś między sobą. Jednak on nie interesował się ich ocenianiem dziewczyn w szkole po biuście oraz tym, kto z iloma spał.
Po chwili wszyscy udali się na salę gimnastyczną, gdzie faktycznie był tylko ich trener.
- Chłopaki, wracamy do gry. Zaczyna się sezon, a my musimy wygrać z innymi drużynami. Teraz wybierzemy kapitana, a potem na boisko - poinformował ich ostrym tonem.
- Niech Zayn zostanie, tyle lat się sprawdza w roli kapitana - odrzekł Brian z uśmiechem.
- Tak, Zayn jest dobry - potwierdzili pozostali.
- Dobra, Malik. Jesteś kapitanem - pogratulował mu trener.
Potem wszyscy udali się na boisko, gdzie ciężko ćwiczyli, bo niedługo zaczyna się sezon i czeka ich wiele meczy.
Gdy wrócili do szatni, Zayn był cholernie zmęczony. Wziął swój ręcznik oraz żel i pobiegł pod prysznic, gorąca woda zmyła z niego pot. Musiał się jakoś odstresować, po chwili jednak wyszedł. Wycierał się, ręcznik miał związany w pasie. I nagle spojrzał na lustro, zamarł.
" Keep going, you need to know who fucked your little slut - S. " *
Był wściekły, kipiał złością. Nie mógł uwierzyć, że to S do tego się już posuwa. Całe szczęście reszta chłopaków nie zwróciła na to uwagi, więc zdążył zmazać napis. Miał ochotę coś rozwalić, teraz już był pewny, że Selena go zdradzała.
Był tak zdenerwowany, że nie panował nad sobą. Nie wytrzymał i uderzył z całej siły w ścianę. Nieokrzesany ból opanował jego rękę. Syknął, a koledzy natychmiast zwrócili na niego uwagę.
- Ej, Malik. Co jest? - podszedł do niego Dave.
- Nic, poniosło mnie - wyszeptał, odchodząc z ogromnym bólem.
Udał się do szatni, gdzie przebrał się i zabrał plecak. Ręka bolała go niezmiernie, nie mógł wytrzymać. Poszedł pod gabinet pielęgniarki, która opatrzyła jego dłoń.
Teraz musiał tylko porozmawiać z Ruby.
________________________________________________
Witajcie :) A to zdradziecka suka z tej Seleny, no! Ciekawe, kto zostawił mu wiadomość w szatni. Chyba wszyscy chcecie wiedzieć, kim jest S, prawda? Muszę was zmartwić, bo trochę się jeszcze trzeba pomęczyć, bo to nie jest takie łatwe. Nasze S jest bardzo sprytne i nie pozwoli sobie na pomyłki lub niedopatrzenia ;)
Komentujcie, bo widzę, że coś słabo z tym ;c Wyświetlenia też spadają, co się dzieje? Chyba usunę to ff z bloggera...
ILY ♥
" She wasn't soo loyal ;) -S. "
Zdenerwowany chłopak odłożył dyktafon i telefon na szafkę, po czym położył się spać. Musiał odpocząć, bo jego myśli cała czas zaprzątała Selena.
Budzik zadzwonił dokładnie o 6:30am, a niewyspany Malik mruknął przeciągle. Nie chciał wstawać do szkoły, ale świadomość, że jest piątek go pocieszała.
Przeciągnął się i wstał mozolnie z łóżka, podszedł do szafy, z której wziął ubrania na dziś. Następnie udał się do łazienki, zapukał, ale była zajęta przez Wal.
- Szybciej, bo się spóźnię - krzyknął, pukając w drewnianą powłokę.
- Już - usłyszał w odpowiedzi.
Po chwili jego siostra opuściła łazienkę, a on wszedł do środka. Umył zęby, ułożył włosy i ubrał się. Ciało spryskał perfumami, które uwielbiała jego dziewczyna. Gdy był gotowy, wrócił do swojego pokoju. Spakował plecak, po czym zbiegł na dół
- Dzień dobry, Zayn - przywitała go matka, kładąc na stół kanapki.
- Cześć - mruknął niemal niesłyszalnie, siadając na krześle.
Śniadanie jadł w ciszy razem z siostrami, które trajkotały o moim zbliżającym się balu.
Jest połowa marca, a prom pod koniec maja, ale jego siostry i matka już szukają odpowiedniego garnituru. Chcą, aby było idealnie, ale on nie wyobraża sobie tego dnia bez Seleny.
Po posiłku, pożegnał się z rodzicami i wsiadł do swojego Range Rovera, bo Mercedesa brała dziś matka. Ruszył w stronę szkoły, włączając radio. Zaczął zastanawiać się, czy nie dać policji informacji od S. Może oni mogli by to jakoś wykorzystać do znalezienia jej. Jednak najpierw musiał skonsultować się z Ruby oraz Harrym, aby dowiedzieć się, jak idzie śledztwo.
Podjechał na parking, gdzie zostawił auto. Za nim wysiadł, wziął głęboki oddech. W lusterku zauważył idącą do szkoły Kate. Miała na sobie obcisłe jeansy, błyszczącą szarą bluzkę oraz wysokie obcasy i kurtkę skórzaną. Pisała coś na telefonie bardzo intensywnie, gdy skończyła odszukała wzrokiem auto Zayna, aby następnie podbiec do niego.
- Cześć, Zayn - przywitała się sztucznym tonem.
- Cześć, co chcesz? - mruknął, wysiadając z samochodu.
- Mam do ciebie ogromną prośbę - powiedziała, idąc za nim do szkoły.
- Do prawdy? Jaką? - sarknął, uśmiechając się szyderczo.
- Oh, przestań. Przecież się przyjaźnimy, jesteś w naszej paczce - mówiła słodko, ale widać było, że czegoś chciała. - Tęsknimy za tobą, Zayn.
- I co w związku z tym? - zapytał obojętnie, zatrzymując się przed wejściem.
- Przyjdź na dzisiejszą imprezę w domu Briana - odparła, patrząc na niego z nadzieją.
- Po co? - spytał, krzyżując ręce na piersi.
- Zabawić się, oderwać od tego świata. O 8pm, adres znasz - poinformowała spokojnie, po czym odeszła w stronę starych znajomych Malika.
Chłopak stał chwilę zamyślony. Kiedyś ich towarzystwo było nierozłączne, co piątek chodzili na jakieś imprezy.
Brian, Selena, Kate, Ruby, Zayn, Harry, Nikki, Ashley, Dave.
Co prawda zawsze przesiadywali razem, ale Zayn najbliżej był Harrego, a Selena Ruby. Z Brianem, Ashley i Dave'em nie przyjaźnili się tak zwięźle, chłopaków znali z treningów, a Ashley była dziewczyną Dave'a. Spotykali się czasami, razem trenowali, a dziewczyny były w szkolnej drużynie cheerleaderek.
Zayn tęsknił za tymi czasami, chciał do nich wrócić. Jednak coś go blokowało przed tą imprezą, jakby na niej miało być coś złego.
Machnął ręką i ruszył do środka. Miał teraz biologię z Ruby, Nikki, Allie oraz Ashley. Dzwonek zadzwonił, a on wszedł do klasy. Gdy okazało się, że jedyne wolne miejsce to te obok Briana, był skazany je zająć.
- Cześć - mruknął, wypakowując rzeczy na ławkę.
- Hej, Zayn. Przyjdziesz na moją imprezę? - odparł za entuzjastycznie, patrząc na kolegę.
- Nie wiem - burknął, udając, że słucha gburowatej nauczycielki.
- Wiem, że wciąż boli cię ta sytuacja, ale impreza cię rozluźni. Przyjdziesz, posiedzisz chociaż chwilę, jak za starych dobrych czasów - namawiał go, ignorując wywody profesorki o chorobach.
- No dobrze - powiedział obojętnie, opierając głowę o piąstkę.
Reszta lekcji minęła bez rewelacji, Zayn zapisywał wszystko do zeszytu, ale nie wykazywał zainteresowania. Brian również, zagadywał Malika, albo odwracał się do innych chłopaków.
Mniej więcej w połowie Zayn postanowił poprosić Ruby o rozmowę o S, więc na małej karteczce w kratkę napisał " Musimy porozmawiać, chyba wiem już wszystko, ale nie mam potwierdzenia "
Całe szczęście dziewczyna siedziała w ławce obok niego, więc nie było problemu z podaniem liściku. Po odczytaniu Ruby spojrzała na niego ze zdziwieniem, po czym zabrała się za odpisanie.
" Przerwa obiadowa? "
Chłopak już nie odpisał, a jedynie potwierdził ustnie. Niestety, nauczycielka zauważyła, że się odezwał, więc wzięła go do odpowiedzi. Pech chciał, że Zayn nie otworzył nawet książki. Nie miał pojęcia, jak się wymigać od pytań, ale wtedy stał się cud.
- Ja chętnie odpowiem za niego - zgłosiła się Allie Fernandez, wstając z krzesła.
- On też - powiedziała z goryczą kobieta.
- Ale ja bym bardzo chciała proszę pani. To mój ulubiony dział - nalegała uczennica z uśmiechem.
- No dobra, masz szczęście Malik - burknęła nauczycielka, odchodząc od Zayna.
Chłopak odetchnął z ulgą, usiadł na miejsce i spojrzał na odpowiadającą płynnie Allie. Musiał podziękować dziewczynie, że go uratowała.
Po lekcji, gdy wszyscy wychodzili z klasy, Malik ruszył za jego wybawczynią. Złapał ją za przedramię i odwrócił.
- Allie, chciałem ci podziękować - zaczął, patrząc w jej oczy.
- Nie ma za co, wiem, że jest ci ciężko - wyszeptała, bawiąc się rąbkiem swetra.
Chwilę później odeszła, a on ruszył na wf. Zmuszony był przejść do budynku H2, bo sala była zupełnie gdzie indziej.
Gdy znalazł się w szatni, musiał przejść kilka boksów, gdzie przebierali się chłopcy. Znalazł swój, był tam Harry, Brian oraz kilku innych. Przywitał się, po czym podszedł do swojej szafki. Otworzył ją, wrzucając plecak, wyjął strój z torby.
- Hej, Malik. Podobno dziś ma być tylko trening dla nas, a reszta idzie z Celendez. Będziemy wybierać kapitana - zwrócił się do niego Gale, bramkarz.
- Okey - mruknął, ściągając z siebie koszulkę.
Szybko nałożył drugą na wf, a następnie jeansy zamienił na szare dresy. Ubrał sportowe buty korkowe, koledzy rozmawiali coś między sobą. Jednak on nie interesował się ich ocenianiem dziewczyn w szkole po biuście oraz tym, kto z iloma spał.
Po chwili wszyscy udali się na salę gimnastyczną, gdzie faktycznie był tylko ich trener.
- Chłopaki, wracamy do gry. Zaczyna się sezon, a my musimy wygrać z innymi drużynami. Teraz wybierzemy kapitana, a potem na boisko - poinformował ich ostrym tonem.
- Niech Zayn zostanie, tyle lat się sprawdza w roli kapitana - odrzekł Brian z uśmiechem.
- Tak, Zayn jest dobry - potwierdzili pozostali.
- Dobra, Malik. Jesteś kapitanem - pogratulował mu trener.
Potem wszyscy udali się na boisko, gdzie ciężko ćwiczyli, bo niedługo zaczyna się sezon i czeka ich wiele meczy.
Gdy wrócili do szatni, Zayn był cholernie zmęczony. Wziął swój ręcznik oraz żel i pobiegł pod prysznic, gorąca woda zmyła z niego pot. Musiał się jakoś odstresować, po chwili jednak wyszedł. Wycierał się, ręcznik miał związany w pasie. I nagle spojrzał na lustro, zamarł.
" Keep going, you need to know who fucked your little slut - S. " *
Był wściekły, kipiał złością. Nie mógł uwierzyć, że to S do tego się już posuwa. Całe szczęście reszta chłopaków nie zwróciła na to uwagi, więc zdążył zmazać napis. Miał ochotę coś rozwalić, teraz już był pewny, że Selena go zdradzała.
Był tak zdenerwowany, że nie panował nad sobą. Nie wytrzymał i uderzył z całej siły w ścianę. Nieokrzesany ból opanował jego rękę. Syknął, a koledzy natychmiast zwrócili na niego uwagę.
- Ej, Malik. Co jest? - podszedł do niego Dave.
- Nic, poniosło mnie - wyszeptał, odchodząc z ogromnym bólem.
Udał się do szatni, gdzie przebrał się i zabrał plecak. Ręka bolała go niezmiernie, nie mógł wytrzymać. Poszedł pod gabinet pielęgniarki, która opatrzyła jego dłoń.
Teraz musiał tylko porozmawiać z Ruby.
________________________________________________
Witajcie :) A to zdradziecka suka z tej Seleny, no! Ciekawe, kto zostawił mu wiadomość w szatni. Chyba wszyscy chcecie wiedzieć, kim jest S, prawda? Muszę was zmartwić, bo trochę się jeszcze trzeba pomęczyć, bo to nie jest takie łatwe. Nasze S jest bardzo sprytne i nie pozwoli sobie na pomyłki lub niedopatrzenia ;)
Komentujcie, bo widzę, że coś słabo z tym ;c Wyświetlenia też spadają, co się dzieje? Chyba usunę to ff z bloggera...
ILY ♥
niedziela, 13 września 2015
12.
Przed Zayn'em stało tyle niewyjaśnionych spraw, ale nie potrafił się za nie zabrać. Ciągle coś stawało na jego drodze. Najpierw miał sygnały Kate, a teraz Allie. Musiał w końcu zacząć działać, bo policja chyba już odpuściła.
Zdezorientowany i przestraszony natychmiast podszedł do Allie.
- Słucham? - posłała mu niczego nieświadomy uśmiech.
- Allie, skąd są te kwiaty? - zapytał widocznie zdenerwowanym tonem.
- Coś się stało? - przeciągała, a Malik już buzował.
- Skąd są te cholerne kwiaty? - warknął, uderzając pięścią o stół.
- Zayn, spokojnie - Ruby położyła dłoń na jego ramieniu, aby go pohamować.
- Z tej kwiaciarni, może powinieneś trochę ochłonąć, co? - odparła dziewczyna, podając mu wizytówkę.
Chłopak spojrzał na nią i odczytał dokładnie adres. Owa kwiaciarnia znajdowała się na ulicy Old Dowlen. "Forever Yours" - skądś była znana Zaynowi ta nazwa.
Nie przejmując się dzwonkiem na lekcje chłopak ruszył na parking, tuż za nim Ruby. Wsiadł do auta, trzaskając drzwiami.
- Zayn, są lekcje. Później tam pojedziemy - nalegała szatynka, opierając się o lekko wysuniętą szybę.
- W dupie mam lekcje, muszę wiedzieć, kto ją zabił - burknął, nie patrząc nawet na dziewczynę.
Ruby wzięła głęboki oddech, po czym wsiadła do Mercedesa chłopaka swojej martwej przyjaciółki. Odjechali z piskiem opon, Zayn był cały w nerwach. Miał dosyć niewiedzy, teraz jego jedynym celem było odnalezienie mordercy. Stwierdził, że w garażu dziadka zrobi swoje biuro, gdzie będzie szukał wskazówek.
Na miejsce dojechali kilka minut później, zaparkowali i natychmiast ruszyli do środka. Zapach kwiatów przywitał ich, a denerwująca muzyczka zadręczała.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zza lady wychyliła się niebieskooka blondynka w kitce.
- Chcielibyśmy się dowiedzieć, kto i kiedy zamawiał kwiaty do liceum w tym mieście - powiedział Malik, przełykając ślinę.
- Nie mogę państwu udzielić tej informacji - odrzekła ze sztucznym uśmiechem.
- Wiem, że pani może i błagam o to - syknął Mulat, wyciągając z kieszeni kilka banknotów.
Blondynka wzięła łapówkę, po czym zaczęła sprawdzać coś w notesie. Odetchnęli z ulgą.
- Wczoraj w południe zamówiono 300 kwiatów, 150 róż i 150 tulipanów. Dzwoniącym był dyrektor - oznajmiła po chwili.
- Zawieziono je do szkoły, czy ktoś je odebrał? - dopytywał Zayn, lustrując twarz kobiety.
- Pracownik zawiózł je dziś rano - odpowiedziała, po sprawdzeniu zeszytu.
- Który to pracownik?
- Niall, student - powiedziała, a w oczach Zayna pojawiły się podejrzenia. - Niall.
Ze składziku wyszedł farbowany blondyn w zielonej koszulce z logo kwiaciarni, w ręce miał bukiet różnych kwiatów. Wydawał się znajomy, ale ani Zayn, ani Ruby nie mogli przypomnieć sobie skąd.
- Tak?
- Ty dowoziłeś dziś kwiaty do liceum? - zapytał brunet, podchodząc do Nialla.
- Tak, ja - potwierdził, wsadzając bukiet do wolnej doniczki.
- Jak to wyglądało? - wtrąciła Ruby, przygryzając wargę.
- Normalnie - odpowiedział, robiąc dziwną minę. - Przyjechałem do pracy, odebrałem róże i tulipany. Wsadziłem do busa, w szkole odebrała je woźna.
Oboje stwierdzili, że niczego więcej się tu nie dowiedzą, więc musieli po prostu odpuścić. Pożegnali się i wyszli z kwiaciarni. Zrezygnowani udali się z powrotem do szkoły, bo nic innego im nie zostało.
Zayn postanowił przyjrzeć się Allie, ale niestety miał z nią tylko jedną lekcję - biologię.
Podczas niej nie zauważył dziwnego zachowania, a teraz ona była głównym podejrzanym.
Miała dostęp do kwiatów, mogła włożyć kartkę. Nie mogła działać sama, z resztą nie poradziłaby sobie z zabójstwem Seleny.
O tym właśnie myślał Malik, siedząc garażu dziadka. Na blaszanych ścianach wieszał kartki, zdjęcia, wskazówki. Główną podejrzaną była Allie, ale w grę wchodziła też Kate oraz Harry.
Kate stała się suką i wcale nie żałuje przyjaciółki, miałaby idealny motyw, aby pozbyć się jej. Wcześniej w ich grupie była lekko odtrącana, zawsze była Selena i Ruby. A Kate poznały dopiero w liceum, nie były tak zżyte.
Selenę lubił każdy, bo nie potrafiła odmawiać, była miła oraz pomocna. Nie liczyły się dla niej słynne "ligi", czyli kto jest lepszy, a kto gorszy. Owszem z niektórymi lubiła się mniej, ale nie wyzywała ich, nie zaczepiała. Była szkolną gwiazdą, ale nie tak jak w tych filmach.
Nie zachowywała się, jak zołza.
Poświęcała się też dla szkoły, bo często została po lekcjach, robiła kampanie, organizowała imprezy i dekoracje na nie. Była kapitanem cheerleaderek na meczach szkolnej drużyny piłki nożnej, w którą grał Malik.
Jak i Selena to Ruby, bo były nierozłączne. Kate się, aż tak nie angażowała, nie lubiła robić czego bezinteresownie. Nie uważali jej za osobę, którą każdy powinien lubić.
Natomiast nie mieściłoby się w głowie, że Harry był w to zamieszany, ale było dużo dowodów. On mógł by zdemolować pokój siostry, zostawić skrzynię, a w końcu był z Kate w tym starym magazynie.
Jednak, co by go do tego podkusiło?
Po śmierci siostry przestał odzywać się do Zayna, a w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi. Grali razem w drużynie, gdy był sezon.
Niby tyle dowodów, ale wciąż nic. Musiał zdobyć tego więcej, musiał działać. Jeśli S chciało grać w grę, to on będzie w nią grał i wygra.
Urządził garaż tak, żeby móc w nim działać. Spróbował odtworzyć nagranie z radia, które zostawiło S, na swoim laptopie. Była tam tylko jedna piosenka, nic więcej. W samym radiu też nic nie znalazł. Wziął do ręki kopertę, w której przyszła sukienka. Obejrzał ją dokładnie, ale nic więcej nie było.
Jego głowa już pękała, ale musiał znaleźć mordercę. Musiał wiedzieć, kto zabił Selenę. Miał swoje typy, ale nie było dowodów.
Gdy jednak wszystko poskładał do kupy, wyszło mu rozwiązanie tej zagadki.
Kate, Harry, Allie.
Harry był na ognisku, bo to w końcu jego urodziny. Był w stanie zabrać Selenę, zamordować ją i wrócić. A Kate i Allie mu pomagały.
Jednak, co było motywem Stylesa?
Dziewczyny go miały, on nie.
Zayn miał dosyć, siedział w garażu do późnego wieczora, lecz udało mu się w końcu coś wymyślić. Teraz musiał znaleźć jakieś dowody, że to ta trójka.
Słyszał śmiech, jej śmiech.
- Mamy tylko chwilę, bo muszę wrócić.
Śmiech i pomruki.
- Wiem, że ciebie też to męczy, ale oni nie mogą wiedzieć.
Cisza.
- Upili się z moim bratem, zasnęli, jak dzieci. Nawet nie zorientowali się, jak wyszłam.
Zayn natychmiast zerwał się z łóżka, myślał, że śni, ale słyszał Selenę naprawdę. Słyszał jej głos, mówiła do kogoś. Natychmiast wstał, przecierając oczy. Zaczął szukać czegoś, co mogłoby być tego źródłem.
Wyszedł nawet na korytarz, ale tam panowała grobowa cisza. Wrócił do siebie, wziął telefon i sprawdził godzinę 3:34am. Ciągle słyszał ten głos Seleny, to było jakieś powtarzające się nagranie.
I nagle wpadł na pomysł, otworzył okno i wyjrzał. Bingo!
Na daszku obok leżał przywiązany dyktafon. Malik natychmiast go odpiął, zamknął okno, po czym usiadł na łóżku. Wciąż powtarzał to samo:
Śmiech.
- Mamy tylko chwilę, bo muszę wrócić.
Śmiech i pomruki.
- Wiem, że ciebie też to męczy, ale oni nie mogą wiedzieć.
Cisza.
- Upili się z moim bratem, zasnęli, jak dzieci. Nawet nie zorientowali się, jak wyszłam.
To nagranie z nocy, kiedy zginęła. I najprawdopodobniej rozmawiała ze swoim zabójcą...
Malik wziął swój telefon, odszukał zdjęcie zrobione właśnie wtedy. A pomyśleć, że kilka godzin później była martwa.
Zdezorientowany i przestraszony natychmiast podszedł do Allie.
- Słucham? - posłała mu niczego nieświadomy uśmiech.
- Allie, skąd są te kwiaty? - zapytał widocznie zdenerwowanym tonem.
- Coś się stało? - przeciągała, a Malik już buzował.
- Skąd są te cholerne kwiaty? - warknął, uderzając pięścią o stół.
- Zayn, spokojnie - Ruby położyła dłoń na jego ramieniu, aby go pohamować.
- Z tej kwiaciarni, może powinieneś trochę ochłonąć, co? - odparła dziewczyna, podając mu wizytówkę.
Chłopak spojrzał na nią i odczytał dokładnie adres. Owa kwiaciarnia znajdowała się na ulicy Old Dowlen. "Forever Yours" - skądś była znana Zaynowi ta nazwa.
Nie przejmując się dzwonkiem na lekcje chłopak ruszył na parking, tuż za nim Ruby. Wsiadł do auta, trzaskając drzwiami.
- Zayn, są lekcje. Później tam pojedziemy - nalegała szatynka, opierając się o lekko wysuniętą szybę.
- W dupie mam lekcje, muszę wiedzieć, kto ją zabił - burknął, nie patrząc nawet na dziewczynę.
Ruby wzięła głęboki oddech, po czym wsiadła do Mercedesa chłopaka swojej martwej przyjaciółki. Odjechali z piskiem opon, Zayn był cały w nerwach. Miał dosyć niewiedzy, teraz jego jedynym celem było odnalezienie mordercy. Stwierdził, że w garażu dziadka zrobi swoje biuro, gdzie będzie szukał wskazówek.
Na miejsce dojechali kilka minut później, zaparkowali i natychmiast ruszyli do środka. Zapach kwiatów przywitał ich, a denerwująca muzyczka zadręczała.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zza lady wychyliła się niebieskooka blondynka w kitce.
- Chcielibyśmy się dowiedzieć, kto i kiedy zamawiał kwiaty do liceum w tym mieście - powiedział Malik, przełykając ślinę.
- Nie mogę państwu udzielić tej informacji - odrzekła ze sztucznym uśmiechem.
- Wiem, że pani może i błagam o to - syknął Mulat, wyciągając z kieszeni kilka banknotów.
Blondynka wzięła łapówkę, po czym zaczęła sprawdzać coś w notesie. Odetchnęli z ulgą.
- Wczoraj w południe zamówiono 300 kwiatów, 150 róż i 150 tulipanów. Dzwoniącym był dyrektor - oznajmiła po chwili.
- Zawieziono je do szkoły, czy ktoś je odebrał? - dopytywał Zayn, lustrując twarz kobiety.
- Pracownik zawiózł je dziś rano - odpowiedziała, po sprawdzeniu zeszytu.
- Który to pracownik?
- Niall, student - powiedziała, a w oczach Zayna pojawiły się podejrzenia. - Niall.
Ze składziku wyszedł farbowany blondyn w zielonej koszulce z logo kwiaciarni, w ręce miał bukiet różnych kwiatów. Wydawał się znajomy, ale ani Zayn, ani Ruby nie mogli przypomnieć sobie skąd.
- Tak?
- Ty dowoziłeś dziś kwiaty do liceum? - zapytał brunet, podchodząc do Nialla.
- Tak, ja - potwierdził, wsadzając bukiet do wolnej doniczki.
- Jak to wyglądało? - wtrąciła Ruby, przygryzając wargę.
- Normalnie - odpowiedział, robiąc dziwną minę. - Przyjechałem do pracy, odebrałem róże i tulipany. Wsadziłem do busa, w szkole odebrała je woźna.
Oboje stwierdzili, że niczego więcej się tu nie dowiedzą, więc musieli po prostu odpuścić. Pożegnali się i wyszli z kwiaciarni. Zrezygnowani udali się z powrotem do szkoły, bo nic innego im nie zostało.
Zayn postanowił przyjrzeć się Allie, ale niestety miał z nią tylko jedną lekcję - biologię.
Podczas niej nie zauważył dziwnego zachowania, a teraz ona była głównym podejrzanym.
Miała dostęp do kwiatów, mogła włożyć kartkę. Nie mogła działać sama, z resztą nie poradziłaby sobie z zabójstwem Seleny.
O tym właśnie myślał Malik, siedząc garażu dziadka. Na blaszanych ścianach wieszał kartki, zdjęcia, wskazówki. Główną podejrzaną była Allie, ale w grę wchodziła też Kate oraz Harry.
Kate stała się suką i wcale nie żałuje przyjaciółki, miałaby idealny motyw, aby pozbyć się jej. Wcześniej w ich grupie była lekko odtrącana, zawsze była Selena i Ruby. A Kate poznały dopiero w liceum, nie były tak zżyte.
Selenę lubił każdy, bo nie potrafiła odmawiać, była miła oraz pomocna. Nie liczyły się dla niej słynne "ligi", czyli kto jest lepszy, a kto gorszy. Owszem z niektórymi lubiła się mniej, ale nie wyzywała ich, nie zaczepiała. Była szkolną gwiazdą, ale nie tak jak w tych filmach.
Nie zachowywała się, jak zołza.
Poświęcała się też dla szkoły, bo często została po lekcjach, robiła kampanie, organizowała imprezy i dekoracje na nie. Była kapitanem cheerleaderek na meczach szkolnej drużyny piłki nożnej, w którą grał Malik.
Jak i Selena to Ruby, bo były nierozłączne. Kate się, aż tak nie angażowała, nie lubiła robić czego bezinteresownie. Nie uważali jej za osobę, którą każdy powinien lubić.
Natomiast nie mieściłoby się w głowie, że Harry był w to zamieszany, ale było dużo dowodów. On mógł by zdemolować pokój siostry, zostawić skrzynię, a w końcu był z Kate w tym starym magazynie.
Jednak, co by go do tego podkusiło?
Po śmierci siostry przestał odzywać się do Zayna, a w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi. Grali razem w drużynie, gdy był sezon.
Niby tyle dowodów, ale wciąż nic. Musiał zdobyć tego więcej, musiał działać. Jeśli S chciało grać w grę, to on będzie w nią grał i wygra.
Urządził garaż tak, żeby móc w nim działać. Spróbował odtworzyć nagranie z radia, które zostawiło S, na swoim laptopie. Była tam tylko jedna piosenka, nic więcej. W samym radiu też nic nie znalazł. Wziął do ręki kopertę, w której przyszła sukienka. Obejrzał ją dokładnie, ale nic więcej nie było.
Jego głowa już pękała, ale musiał znaleźć mordercę. Musiał wiedzieć, kto zabił Selenę. Miał swoje typy, ale nie było dowodów.
Gdy jednak wszystko poskładał do kupy, wyszło mu rozwiązanie tej zagadki.
Kate, Harry, Allie.
Harry był na ognisku, bo to w końcu jego urodziny. Był w stanie zabrać Selenę, zamordować ją i wrócić. A Kate i Allie mu pomagały.
Jednak, co było motywem Stylesa?
Dziewczyny go miały, on nie.
Zayn miał dosyć, siedział w garażu do późnego wieczora, lecz udało mu się w końcu coś wymyślić. Teraz musiał znaleźć jakieś dowody, że to ta trójka.
Słyszał śmiech, jej śmiech.
- Mamy tylko chwilę, bo muszę wrócić.
Śmiech i pomruki.
- Wiem, że ciebie też to męczy, ale oni nie mogą wiedzieć.
Cisza.
- Upili się z moim bratem, zasnęli, jak dzieci. Nawet nie zorientowali się, jak wyszłam.
Zayn natychmiast zerwał się z łóżka, myślał, że śni, ale słyszał Selenę naprawdę. Słyszał jej głos, mówiła do kogoś. Natychmiast wstał, przecierając oczy. Zaczął szukać czegoś, co mogłoby być tego źródłem.
Wyszedł nawet na korytarz, ale tam panowała grobowa cisza. Wrócił do siebie, wziął telefon i sprawdził godzinę 3:34am. Ciągle słyszał ten głos Seleny, to było jakieś powtarzające się nagranie.
I nagle wpadł na pomysł, otworzył okno i wyjrzał. Bingo!
Na daszku obok leżał przywiązany dyktafon. Malik natychmiast go odpiął, zamknął okno, po czym usiadł na łóżku. Wciąż powtarzał to samo:
Śmiech.
- Mamy tylko chwilę, bo muszę wrócić.
Śmiech i pomruki.
- Wiem, że ciebie też to męczy, ale oni nie mogą wiedzieć.
Cisza.
- Upili się z moim bratem, zasnęli, jak dzieci. Nawet nie zorientowali się, jak wyszłam.
To nagranie z nocy, kiedy zginęła. I najprawdopodobniej rozmawiała ze swoim zabójcą...
Malik wziął swój telefon, odszukał zdjęcie zrobione właśnie wtedy. A pomyśleć, że kilka godzin później była martwa.
piątek, 28 sierpnia 2015
11.
Zayn i Ruby stali pod domem Stylesów już 7 minut, zastanawiając się, jak wejść do środka. Nic nie przychodziło im do głowy.
Siedzieli zrezygnowani, nie odzywając się ani słowem. Panowała denerwująca już cisza. Zayn opierał głowę o okno, Ruby bawiła się paznokciami.
- Zayn! Zayn, patrz - zerwała się dziewczyna, widząc Harrego opuszczającego dom.
Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. W ręce miał jakąś dużą torbę, gdy był już poza posesją odebrał telefon. Zatrzymał się, po czym rozejrzał. Chwilę później ruszył w nieznanym im kierunku.
- Śledzimy go - wymamrotała wesoła Ruby.
- Po co? - zapytał zdziwiony Malik, patrząc na nią.
- Mam przeczucie - wymamrotała pewna siebie szatynka.
Odpaliła swój samochód i czekała, aż Styles odejdzie na dosyć dużą, ale widoczną odległość. Zaczęli go śledzić, chłopak wszedł w inną ulicę, a oni tuż za nim. I nagle ku ich zdziwieniu wsiadł do jakiegoś czarnego vana, który stał zaparkowany pod jednym z domów. Niestety, nie widzieli twarzy kierowcy.
Samochód odjechał, a oni chwilę później. Śledzili Stylesa cały czas, oczywiście trzymali się trochę dalej, aby ich nie zauważyli.
Pokonali naprawdę dużą odległość, dopóki van nie skręcił w długą piaskową drogę w lesie.
Ruby i Zayn zaczekali chwilę, po czym ruszyli za nimi.
- Jesteś pewna? - zapytał Malik, gdy wjechali za vanem.
- Tak, a ty? - odrzekła Ruby, przyśpieszając.
- Tak, chcę wiedzieć, co on robi - powiedział, ciężko oddychając.
Nagle zauważyli duży budynek, opuszczony, twierdząc po wybitych oknach, odpadającym tynku i braku drzwi.
Z Vana wysiadł Styles, zamknął drzwi i rozejrzał się, ale Ruby i Zayn byli schowani za drzewami. Chłopak nie był w stanie ich dostrzec, więc kiedy został złudzony, że nikogo w pobliżu nie ma obszedł pojazd. Otworzył drzwi, a ze środka wysiadła niziutka szatynka. Miała na sobie czarne, obcisłe spodnie, białą, luźną bluzkę i czarną skórzaną kurtkę. Na jej nosie tkwiły czarne okulary Chanel, a w ręce miała dużą torebkę. A w drugiej zaś kluczyki oraz telefon, zamknęła auto i wykonała krótkie połączenie.
- Cholera jasna! Przecież to jest Kate! - wrzasnął sfrustrowany Malik, uderzając pięścią o deskę rozdzielczą auta Ruby.
- Nie wierzę, co ona robi z Harrym w takim miejscu? - mówiła zdziwiona dziewczyna, wyjmując telefon.
Szybko pstryknęła zdjęcie przedstawiające brata Seleny i jej przyjaciółkę. Niestety weszli do środka, a ani Zayn, ani Ruby nie wiedzieli, co tam robią.
- Chcesz tam iść? - zapytał Mulat, patrząc na Tyler.
- Nie wiem, a jak nas zobaczą? Lepiej jedźmy stąd, bo pewnie zaraz wrócą - powiedziała, odpalając silnik swojego auta, które dostała po ojcu na urodziny.
I tak o to odjechali, zostawiając po sobie jedynie fale piachu. Sami nie wiedzieli, co było ich kolejnym celem. Gdy przekroczyli granicę miasta postanowili wpaść do knajpy na jakiś obiad.
Zatrzymali się w restauracji na jednej z najbardziej ruchliwych ulic miasta, a było ich tu mało.
Nie mieli bladego pojęcia, co ze sobą zrobić. Byli totalnie zrezygnowani.
Nadszedł kolejny dzień szkoły, który wszyscy musieli przetrwać tak samo. Była to ostatnia klasa dla całej paczki Seleny, a w końcu dla Harrego, który przez swoje lenistwo musiał siedzieć rok w ostatniej klasie razem ze swoją młodszą siostrą.
Był dzień kobiet, czyli dokładnie miesiąc i 8 dni od zaginięcia Seleny. W szkole obchodzono go dosyć hucznie, na korytarzach stały stoliki z różami do kupienia. Zorganizowano konkursy, a lekcje były stosunkowo luźne.
Zayn przyszedł tego dnia nie pamiętając o owym święcie, gdy jego dziewczyna zginęła wszystko straciło sens.
Malik podjechał Mercedesem na parking i już wtedy zobaczył kilka par, trzymających się za ręce. Dziewczyny miały prezenty, chłopaki uśmiech na twarzach.
On tego nie zazna, tego uczucia, gdy uszczęśliwiasz swoją kobietę. Gdy w jej święto przynosisz jej kwiatka lub cenny drobiazg. Ona po prostu jest zadowolona, że może być twoja. A ty pamiętasz o jej święcie, co oznacza, że jest dla ciebie ważna. Kochasz ją i nawet, gdy już zapomnisz kupić prezent to złożysz jej życzenia, pocałujesz. To się liczy, niestety Zayn stracił taką osobę.
Szedł ospałym krokiem do wejścia, zostało mu kilka minut do lekcji, więc nie śpieszył się. Gdy dotarł do swojej szafki, zauważył Nikki Callaway - jedną z najlepszych uczennic. Od listopada była dziewczyną Harrego Stylesa. Mimo dobrych wyników nie podtrzymywała tej głupiej zasady, iż dobry uczeń musi być nudnym uczniem.
Co prawda była raczej cicha, spokojna i w towarzystwie nie za często się odzywała, ale lubiła się śmiać i potrafiła pokazać swą odwagę. Na imprezach również bywała, lecz tylko gdy Harry ją wyciągał.
Nikki wyciągała coś ze swojej szafki, gdy podszedł do niej Styles. Natychmiast się odwróciła, a zobaczywszy różę z w rękach chłopaka szybko wpadła mu w ramiona.
Zayn nie chcąc oglądać tej scenki, wyjął książki na biologię, którą miał właśnie z Nikki i ruszył pod salę. Wtedy minął Kate Lorens, siedziała na ganku. A dokładniej na stoliku, w okół niej kilku chłopaków. Każdy dawał jej różę, ona zadowolona przyjmowała je bez oporu. No tak, stała się szkolną księżniczką.
Mulat prychnął pod nosem, idąc dalej. Wtedy zobaczył smutną Ruby, siedzącą na podłodze pod salą biologiczną. No tak, pewnie nikt nie złożył jej życzeń na dzień kobiet.
Ruby czytała jakąś książkę, nie zauważyła nawet, że Zayn był tak blisko niej. I to było plusem dla niego, szybko odszukał swój portfel. Wyjął z niego 2 dolary, po czym ruszył w stronę najbliższego stoiska z kwiatami.
Były tam 2 rodzaje kwiatów - róże i tulipany.
Zayn zdecydował się na piękną, białą różę. Zapłacił szkolnej prymusce Allie, aby następnie udać się do Ruby.
- Cześć - powiedział, zwracając tym uwagę dziewczyny.
- Hej - posłała mu lekki uśmiech, wstając z podłogi.
- Wszystkiego najlepszego! - rzekł chłopak, dając jej kwiat.
- Oh Zayn! Dziękuję - odparła, obdarzając go słodkim przytuleniem.
I wtedy przypomniało mu się, jak spędził dzień kobiet rok temu. Z Seleną...
Była wtedy sobota, 03.8.2014.
17 letnia jeszcze Selena od rana denerwowała się randką ze swoim chłopakiem. Wstała około 11am, jak zwykle po przebudzeniu sprawdziła telefon. Chwilę później podeszłam do swojej szafy, z której wyciągnęła parę ciepłych, szarych dresów. Bieliznę oraz za dużą bluzkę z nadrukiem.
Udała się do łazienki, która na szczęście była wolna, co oznaczało, że jej brat jeszcze spał. Zamknęła drzwi, po czym stanęła przed lustrem. Włączyła piosenkę Rihanny, nałożyła pastę na szczotkę i zaczęła myć zęby. Po skończonej czynności, rozczesała włosy oraz spięła je w koka.
Postanowiła się na razie nie malować, więc tylko się ubrała i zbiegła na dół. W salonie czekała ją niespodzianka, Harry i jej tata stali z bukietem kwiatów, prezentem oraz misiem.
- Wszystkiego najlepszego nasza kobietko! - krzyknęli chórem, a dziewczyna oniemiała.
Podekscytowana Selena podziękowała, wzięłam swoje prezenty i usiadła na kanapie.
- Miś jest szczególnie ode mnie - wyszczerzył się Harry, siadając obok siostry.
- Dziękuję - powiedziała, dając mu buziaka w policzek.
Odpakowała drugi prezent, były to jej ulubione czekoladki oraz nowa, wymarzona szminka z MAC.
Selena była uradowana, więc jeszcze kilka razy dziękowała bratu i tacie. Chwilę później przyszła mama z przepysznym śniadaniem dla rodzeństwa. Zjedli je, bawiąc się jak małe dzieci.
Potem do obiadu grali w Fifę - ukochaną grę Harrego na xboxa. Jego siostra też ją polubiła, więc czasem dołączała do niego.
Świetnie się bawili, dużo śmiali. Aż nadszedł czas rodzinnego posiłku, mama Styles zrobiła pieczeń. Wszyscy usiedli do stołu, zaczęli jeść. Opowiadali sobie różne historie.
- Więc wychodzisz dziś z Zaynem? - zapytała Anne, krojąc mięso.
- Tak - wyszeptała lekko speszona Selena.
- Tylko bez szaleństw! - tata Styles próbował być groźny, ale wszyscy i tak się zaśmiali.
- O której będzie? - wtrącił Harry.
- O 6pm - odpowiedziała, biorąc łyk wody.
- Zostały ci 2 godziny, idź się szykować - mrugnęła do niej mama. - Dziś Harry sprząta.
- Eeej!
I tak o to Selena wbiegła na górę, gdzie przez 15 minut wybierała, co ubrać. Wszystko było, albo zbyt eleganckie, albo wręcz odwrotnie. Tu coś zbyt obcisłe, a tu za luźne. Sel miała naprawdę duży dylemat.
Aż w końcu zdecydowała się na skórzane, czarne spodnie. Do nich dobrała tunikę z nadrukiem, pod żebrami umieściła złoty pasek. Buty - niebotycznie wysokie - zrobione z zamszu miały złote dodatki.
Selena zrobiła dosyć odważny makijaż, ale czuła się w nim dobrze. Włosy wyprostowała, a ciało spryskała swoimi ulubionymi perfumami. Do białej torebki wrzuciła wszystko, co potrzebne.
Następnie zbiegła na dół, gdzie jej tata siedział w fotelu i czytał gazetę. Mama rozwieszała pranie, a Harry oglądał telewizję.
- Ale pięknie wyglądasz - skwitowała Anne, widząc swoją córkę.
- Dziękuję - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Bawcie się dobrze - powiedzieli równo rodzice.
Sel pożegnała się, po czym wyszła z domu. Mercedes, a w nim Zayn czekali już na podjeździe. Chłopak stał oparty o maskę, ręce miał założone na klatce piersiowej.
Oniemiał widząc swoją dziewczynę.
- Cześć - przywitała się uroczo.
- O mój Boże...Wyglądasz niesamowicie - wymamrotał, lustrując Selenę.
- Ty też, skarbie - wymruczała w jego usta, po czym namiętnie je pocałowała.
Wsiedli do samochodu, po czym ruszyli w nieznaną dziewczynie stronę. Przez drogę nie wymienili zbyt dużo zdań, dopiero gdy dojechali na miejsce rozmowa nabrała sensu.
Weszli do najbardziej ekskluzywnej restauracji w całym Beaumont. Miał tam rezerwację, więc kelner od razu zaprowadził ich do stolika.
- Kochanie, z okazji twojego święta chcę powiedzieć ci, że jestem cholernie dumny, że mam tak wspaniałą i silną dziewczynę. Kocham cię całym swoim sercem, jesteś najlepszą osobą w moim życiu - mówił spokojnie Malik, trzymając ją za rękę. Dokładnie patrzył w jej oczy.
Była tak niesamowicie szczęśliwa, chciała się rozpłakać, ale makijaż by się jej zmył. I wtedy Zayn wyjął z kieszeni pudełeczko, które dał swojej ukochanej.
Ona otworzyła je, w środku były piękne, diamentowe kolczyki. Bardzo jej się spodobały.
Ich randka była cudowna, cały czas rozmawiali, jedząc pyszne potrawy. Przy świecach oraz relaksującej muzyce czuli się idealnie, aż w końcu postanowił jechać już do domu, ale tego należącego do Zayna.
Nie chcieli się rozstawać, czuli się zbyt wspaniale.
Gdy przyjechali do domu Malików, na szczęście rodziców nie zastali, co oznaczało, że też postanowili spędzić ten wieczór tylko i wyłącznie razem. Natomiast starsza siostra spała dziś u swojego chłopaka, a młodsze siedziały w swoich pokojach.
Selena i Zayn wzięli wino, kieliszki. Leżeli na łóżku chłopaka, rozmawiając oraz pijąc trunek. Ten wieczór był tak cudowny, że musiał skończyć się zbliżeniem.
Zayn wspominał randkę z Seleną podczas, gdy Ruby zachwycała się różą. Był dumny, że mógł sprawić jej radość. Jednak to nie było to samo...
- Zayn, cholera jasna - usłyszał nagle z ust koleżanki.
- Co? - spytał lekko osłupiały.
- Gdzie kupiłeś tę różę? - odparła przerażona Ruby.
- Tu, od Allie - mruknął beznamiętnie. - A co?
- To było schowane w płatkach - wymamrotała, dając mu małą karteczkę.
" Nie zastąpisz mu jej, nawet nie próbuj, bo to się źle skończy! Buziaki -S. "
Oboje byli wryci w ziemię, jakim cudem S włożyło tam tę kartkę? Czy Allie ma z tym coś wspólnego?
_______________________________________________
Witajcie :) No to wygląda na to, że S się wkurzyło!
Ciekawe, jak to będzie dalej ;)
Raczej nie zobaczymy się już w te wakacje, więc powodzenia w szkole!
Proszę komentujcie, bo zastanawiam się nad usunięciem bloga z bloggera ;c
Siedzieli zrezygnowani, nie odzywając się ani słowem. Panowała denerwująca już cisza. Zayn opierał głowę o okno, Ruby bawiła się paznokciami.
- Zayn! Zayn, patrz - zerwała się dziewczyna, widząc Harrego opuszczającego dom.
Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. W ręce miał jakąś dużą torbę, gdy był już poza posesją odebrał telefon. Zatrzymał się, po czym rozejrzał. Chwilę później ruszył w nieznanym im kierunku.
- Śledzimy go - wymamrotała wesoła Ruby.
- Po co? - zapytał zdziwiony Malik, patrząc na nią.
- Mam przeczucie - wymamrotała pewna siebie szatynka.
Odpaliła swój samochód i czekała, aż Styles odejdzie na dosyć dużą, ale widoczną odległość. Zaczęli go śledzić, chłopak wszedł w inną ulicę, a oni tuż za nim. I nagle ku ich zdziwieniu wsiadł do jakiegoś czarnego vana, który stał zaparkowany pod jednym z domów. Niestety, nie widzieli twarzy kierowcy.
Samochód odjechał, a oni chwilę później. Śledzili Stylesa cały czas, oczywiście trzymali się trochę dalej, aby ich nie zauważyli.
Pokonali naprawdę dużą odległość, dopóki van nie skręcił w długą piaskową drogę w lesie.
Ruby i Zayn zaczekali chwilę, po czym ruszyli za nimi.
- Jesteś pewna? - zapytał Malik, gdy wjechali za vanem.
- Tak, a ty? - odrzekła Ruby, przyśpieszając.
- Tak, chcę wiedzieć, co on robi - powiedział, ciężko oddychając.
Nagle zauważyli duży budynek, opuszczony, twierdząc po wybitych oknach, odpadającym tynku i braku drzwi.
Z Vana wysiadł Styles, zamknął drzwi i rozejrzał się, ale Ruby i Zayn byli schowani za drzewami. Chłopak nie był w stanie ich dostrzec, więc kiedy został złudzony, że nikogo w pobliżu nie ma obszedł pojazd. Otworzył drzwi, a ze środka wysiadła niziutka szatynka. Miała na sobie czarne, obcisłe spodnie, białą, luźną bluzkę i czarną skórzaną kurtkę. Na jej nosie tkwiły czarne okulary Chanel, a w ręce miała dużą torebkę. A w drugiej zaś kluczyki oraz telefon, zamknęła auto i wykonała krótkie połączenie.
- Cholera jasna! Przecież to jest Kate! - wrzasnął sfrustrowany Malik, uderzając pięścią o deskę rozdzielczą auta Ruby.
- Nie wierzę, co ona robi z Harrym w takim miejscu? - mówiła zdziwiona dziewczyna, wyjmując telefon.
Szybko pstryknęła zdjęcie przedstawiające brata Seleny i jej przyjaciółkę. Niestety weszli do środka, a ani Zayn, ani Ruby nie wiedzieli, co tam robią.
- Chcesz tam iść? - zapytał Mulat, patrząc na Tyler.
- Nie wiem, a jak nas zobaczą? Lepiej jedźmy stąd, bo pewnie zaraz wrócą - powiedziała, odpalając silnik swojego auta, które dostała po ojcu na urodziny.
I tak o to odjechali, zostawiając po sobie jedynie fale piachu. Sami nie wiedzieli, co było ich kolejnym celem. Gdy przekroczyli granicę miasta postanowili wpaść do knajpy na jakiś obiad.
Zatrzymali się w restauracji na jednej z najbardziej ruchliwych ulic miasta, a było ich tu mało.
Nie mieli bladego pojęcia, co ze sobą zrobić. Byli totalnie zrezygnowani.
Nadszedł kolejny dzień szkoły, który wszyscy musieli przetrwać tak samo. Była to ostatnia klasa dla całej paczki Seleny, a w końcu dla Harrego, który przez swoje lenistwo musiał siedzieć rok w ostatniej klasie razem ze swoją młodszą siostrą.
Był dzień kobiet, czyli dokładnie miesiąc i 8 dni od zaginięcia Seleny. W szkole obchodzono go dosyć hucznie, na korytarzach stały stoliki z różami do kupienia. Zorganizowano konkursy, a lekcje były stosunkowo luźne.
Zayn przyszedł tego dnia nie pamiętając o owym święcie, gdy jego dziewczyna zginęła wszystko straciło sens.
Malik podjechał Mercedesem na parking i już wtedy zobaczył kilka par, trzymających się za ręce. Dziewczyny miały prezenty, chłopaki uśmiech na twarzach.
On tego nie zazna, tego uczucia, gdy uszczęśliwiasz swoją kobietę. Gdy w jej święto przynosisz jej kwiatka lub cenny drobiazg. Ona po prostu jest zadowolona, że może być twoja. A ty pamiętasz o jej święcie, co oznacza, że jest dla ciebie ważna. Kochasz ją i nawet, gdy już zapomnisz kupić prezent to złożysz jej życzenia, pocałujesz. To się liczy, niestety Zayn stracił taką osobę.
Szedł ospałym krokiem do wejścia, zostało mu kilka minut do lekcji, więc nie śpieszył się. Gdy dotarł do swojej szafki, zauważył Nikki Callaway - jedną z najlepszych uczennic. Od listopada była dziewczyną Harrego Stylesa. Mimo dobrych wyników nie podtrzymywała tej głupiej zasady, iż dobry uczeń musi być nudnym uczniem.
Co prawda była raczej cicha, spokojna i w towarzystwie nie za często się odzywała, ale lubiła się śmiać i potrafiła pokazać swą odwagę. Na imprezach również bywała, lecz tylko gdy Harry ją wyciągał.
Nikki wyciągała coś ze swojej szafki, gdy podszedł do niej Styles. Natychmiast się odwróciła, a zobaczywszy różę z w rękach chłopaka szybko wpadła mu w ramiona.
Zayn nie chcąc oglądać tej scenki, wyjął książki na biologię, którą miał właśnie z Nikki i ruszył pod salę. Wtedy minął Kate Lorens, siedziała na ganku. A dokładniej na stoliku, w okół niej kilku chłopaków. Każdy dawał jej różę, ona zadowolona przyjmowała je bez oporu. No tak, stała się szkolną księżniczką.
Mulat prychnął pod nosem, idąc dalej. Wtedy zobaczył smutną Ruby, siedzącą na podłodze pod salą biologiczną. No tak, pewnie nikt nie złożył jej życzeń na dzień kobiet.
Ruby czytała jakąś książkę, nie zauważyła nawet, że Zayn był tak blisko niej. I to było plusem dla niego, szybko odszukał swój portfel. Wyjął z niego 2 dolary, po czym ruszył w stronę najbliższego stoiska z kwiatami.
Były tam 2 rodzaje kwiatów - róże i tulipany.
Zayn zdecydował się na piękną, białą różę. Zapłacił szkolnej prymusce Allie, aby następnie udać się do Ruby.
- Cześć - powiedział, zwracając tym uwagę dziewczyny.
- Hej - posłała mu lekki uśmiech, wstając z podłogi.
- Wszystkiego najlepszego! - rzekł chłopak, dając jej kwiat.
- Oh Zayn! Dziękuję - odparła, obdarzając go słodkim przytuleniem.
I wtedy przypomniało mu się, jak spędził dzień kobiet rok temu. Z Seleną...
Była wtedy sobota, 03.8.2014.
17 letnia jeszcze Selena od rana denerwowała się randką ze swoim chłopakiem. Wstała około 11am, jak zwykle po przebudzeniu sprawdziła telefon. Chwilę później podeszłam do swojej szafy, z której wyciągnęła parę ciepłych, szarych dresów. Bieliznę oraz za dużą bluzkę z nadrukiem.
Udała się do łazienki, która na szczęście była wolna, co oznaczało, że jej brat jeszcze spał. Zamknęła drzwi, po czym stanęła przed lustrem. Włączyła piosenkę Rihanny, nałożyła pastę na szczotkę i zaczęła myć zęby. Po skończonej czynności, rozczesała włosy oraz spięła je w koka.
Postanowiła się na razie nie malować, więc tylko się ubrała i zbiegła na dół. W salonie czekała ją niespodzianka, Harry i jej tata stali z bukietem kwiatów, prezentem oraz misiem.
- Wszystkiego najlepszego nasza kobietko! - krzyknęli chórem, a dziewczyna oniemiała.
Podekscytowana Selena podziękowała, wzięłam swoje prezenty i usiadła na kanapie.
- Miś jest szczególnie ode mnie - wyszczerzył się Harry, siadając obok siostry.
- Dziękuję - powiedziała, dając mu buziaka w policzek.
Odpakowała drugi prezent, były to jej ulubione czekoladki oraz nowa, wymarzona szminka z MAC.
Selena była uradowana, więc jeszcze kilka razy dziękowała bratu i tacie. Chwilę później przyszła mama z przepysznym śniadaniem dla rodzeństwa. Zjedli je, bawiąc się jak małe dzieci.
Potem do obiadu grali w Fifę - ukochaną grę Harrego na xboxa. Jego siostra też ją polubiła, więc czasem dołączała do niego.
Świetnie się bawili, dużo śmiali. Aż nadszedł czas rodzinnego posiłku, mama Styles zrobiła pieczeń. Wszyscy usiedli do stołu, zaczęli jeść. Opowiadali sobie różne historie.
- Więc wychodzisz dziś z Zaynem? - zapytała Anne, krojąc mięso.
- Tak - wyszeptała lekko speszona Selena.
- Tylko bez szaleństw! - tata Styles próbował być groźny, ale wszyscy i tak się zaśmiali.
- O której będzie? - wtrącił Harry.
- O 6pm - odpowiedziała, biorąc łyk wody.
- Zostały ci 2 godziny, idź się szykować - mrugnęła do niej mama. - Dziś Harry sprząta.
- Eeej!
I tak o to Selena wbiegła na górę, gdzie przez 15 minut wybierała, co ubrać. Wszystko było, albo zbyt eleganckie, albo wręcz odwrotnie. Tu coś zbyt obcisłe, a tu za luźne. Sel miała naprawdę duży dylemat.
Aż w końcu zdecydowała się na skórzane, czarne spodnie. Do nich dobrała tunikę z nadrukiem, pod żebrami umieściła złoty pasek. Buty - niebotycznie wysokie - zrobione z zamszu miały złote dodatki.
Selena zrobiła dosyć odważny makijaż, ale czuła się w nim dobrze. Włosy wyprostowała, a ciało spryskała swoimi ulubionymi perfumami. Do białej torebki wrzuciła wszystko, co potrzebne.
Następnie zbiegła na dół, gdzie jej tata siedział w fotelu i czytał gazetę. Mama rozwieszała pranie, a Harry oglądał telewizję.
- Ale pięknie wyglądasz - skwitowała Anne, widząc swoją córkę.
- Dziękuję - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Bawcie się dobrze - powiedzieli równo rodzice.
Sel pożegnała się, po czym wyszła z domu. Mercedes, a w nim Zayn czekali już na podjeździe. Chłopak stał oparty o maskę, ręce miał założone na klatce piersiowej.
Oniemiał widząc swoją dziewczynę.
- Cześć - przywitała się uroczo.
- O mój Boże...Wyglądasz niesamowicie - wymamrotał, lustrując Selenę.
- Ty też, skarbie - wymruczała w jego usta, po czym namiętnie je pocałowała.
Wsiedli do samochodu, po czym ruszyli w nieznaną dziewczynie stronę. Przez drogę nie wymienili zbyt dużo zdań, dopiero gdy dojechali na miejsce rozmowa nabrała sensu.
Weszli do najbardziej ekskluzywnej restauracji w całym Beaumont. Miał tam rezerwację, więc kelner od razu zaprowadził ich do stolika.
- Kochanie, z okazji twojego święta chcę powiedzieć ci, że jestem cholernie dumny, że mam tak wspaniałą i silną dziewczynę. Kocham cię całym swoim sercem, jesteś najlepszą osobą w moim życiu - mówił spokojnie Malik, trzymając ją za rękę. Dokładnie patrzył w jej oczy.
Była tak niesamowicie szczęśliwa, chciała się rozpłakać, ale makijaż by się jej zmył. I wtedy Zayn wyjął z kieszeni pudełeczko, które dał swojej ukochanej.
Ona otworzyła je, w środku były piękne, diamentowe kolczyki. Bardzo jej się spodobały.
Ich randka była cudowna, cały czas rozmawiali, jedząc pyszne potrawy. Przy świecach oraz relaksującej muzyce czuli się idealnie, aż w końcu postanowił jechać już do domu, ale tego należącego do Zayna.
Nie chcieli się rozstawać, czuli się zbyt wspaniale.
Gdy przyjechali do domu Malików, na szczęście rodziców nie zastali, co oznaczało, że też postanowili spędzić ten wieczór tylko i wyłącznie razem. Natomiast starsza siostra spała dziś u swojego chłopaka, a młodsze siedziały w swoich pokojach.
Selena i Zayn wzięli wino, kieliszki. Leżeli na łóżku chłopaka, rozmawiając oraz pijąc trunek. Ten wieczór był tak cudowny, że musiał skończyć się zbliżeniem.
Zayn wspominał randkę z Seleną podczas, gdy Ruby zachwycała się różą. Był dumny, że mógł sprawić jej radość. Jednak to nie było to samo...
- Zayn, cholera jasna - usłyszał nagle z ust koleżanki.
- Co? - spytał lekko osłupiały.
- Gdzie kupiłeś tę różę? - odparła przerażona Ruby.
- Tu, od Allie - mruknął beznamiętnie. - A co?
- To było schowane w płatkach - wymamrotała, dając mu małą karteczkę.
" Nie zastąpisz mu jej, nawet nie próbuj, bo to się źle skończy! Buziaki -S. "
Oboje byli wryci w ziemię, jakim cudem S włożyło tam tę kartkę? Czy Allie ma z tym coś wspólnego?
_______________________________________________
Witajcie :) No to wygląda na to, że S się wkurzyło!
Ciekawe, jak to będzie dalej ;)
Raczej nie zobaczymy się już w te wakacje, więc powodzenia w szkole!
Proszę komentujcie, bo zastanawiam się nad usunięciem bloga z bloggera ;c
sobota, 22 sierpnia 2015
10.
Zayn starał się normalnie funkcjonować, wrócił na zajęcia piłki nożnej. Uczył się, lecz wciąż myślał o tajemniczym S i swojej dziewczynie. Nie wierzył, że jej już nie ma.
- Z racji, iż spotkała nas niewyobrażalna tragedia wiecie już, że studniówka została przełożona i niedawno ustaliliśmy z kadrą, że odbędzie się ona dokładnie 2 czerwca, czyli za dwa miesiące - odrzekła wychowawczyni klasy maturalnej, do której uczęszczał Zayn.
Wtedy właśnie zadzwonił dzwonek, więc wszyscy wyszli na korytarz. Malik podszedł do swojej szafki, nie wyobrażał sobie tej studniówki. Miał na nią iść z Seleną, z nikim innym.
Nagle podszedł do niego Harry, co ogromnie go zadziwiło.
- Cześć - odrzekł, opierając się o szafki.
- Hej - mruknął Zayn, chowając swoje rzeczy.
- Jak się czujesz? - spytał spokojnie, patrząc na Mulata.
- A jak myślisz? - sarknął brunet, trzaskając drzwiczkami.
Odszedł przewracając oczami, aby następnie wyjść ze szkoły. Przez przypadek zderzył się z Allie, jego plecak upadł na ziemię i wysypały się z niego wszystkie kartki, tak samo jak z torebką dziewczyny.
- Przepraszam - mruknął, zbierając makulaturę.
- Nic się nie stało, jak się czujesz Zayn? - powiedziała Kujonica z troską w oczach.
- Nienawidzę tego pytania - warknął oschle, idąc w innym kierunku.
Udał się na parking szkolny, gdzie wsiadł do swojego auta i z piskiem opon odjechał w stronę domu. Palił papierosa, z którego popiół zsypywał na jezdnię. Na ogół tego nie robił, bo Selena narzekała na smród w samochodzie po kopceniu Malika.
Dojechał do domu, gdzie nie zastał nikogo. Wszedł do swojego pokoju i rozpakował torbę. Szukał kartki z zadaniami z francuskiego, ale nie mógł jej znaleźć. Za to zauważył coś innego. Zgiętą na pół, otworzył ją i zobaczył rysunek drzwi, przez które wlatywała wróżka. Nie rozumiał, o co chodziło oraz skąd wzięło się to w jego plecaku. Odwrócił papier i zobaczył wiadomość.
"Bo odpowiedzi są tam, gdzie latają wróżki - S."
Co? Jakie wróżki? Zayn był zdezorientowany, postanowił zadzwonić po Ruby, która zjawiła się po 10 minutach.
- Jak to wróżki? Nie rozumiem - mruknęła, patrząc na wiadomość.
- Ja też, to dziwne - chłopak opał na łóżko, głowiąc się nad sprawą.
- S daje nam wyraźne znaki, żeby znaleźć mordercę. Musimy je wykorzystać - odparła energicznie Ruby, machając rękoma.
Oboje nie wiedzieli, czego szukać. Nic nie przychodziło im do głowy, nie rozumieli sposobu, w jaki S z nimi pogrywa.
Postanowili chwilę odpocząć, więc opadli na łóżko. Zayn podpierał głowę o rękę, a Ruby położyła się na nim.
- Nie wierzę, że jej tu już nie ma - załkała brunetka.
- Ja też, to okropne - mruknął Zayn, głaszcząc koleżankę po plecach.
- Nie umiem normalnie żyć - wymamrotała dziewczyna, przesuwając się tak, aby patrzeć na Malika.
- Musimy znaleźć tego, kto to zrobił - powiedział po chwili Zayn.
- Jesteś pewien, że chcesz znaleźć mordercę? - zapytała niepewnie Ruby.
- Tak, a ty nie? - zdziwił się Mulat.
- Chodzi mi o to, że powinniśmy zgłosić S na policję. To jest zabójca Seleny, oni go złapią - mówiła odważnie, co dało chłopakowi dużo do myślenia.
- Racja, chodźmy teraz. Weźmy listy, klucz - odparł Malik gwałtownie wstając, jak oparzony.
- Poczekajmy z tym do jutra, po szkole pójdziemy. Ja już lecę, pa - rzekła Tyler, a następnie opuściła pokój Zayna.
Zostawiła Zayna samego z myślami, które zabijały go od środka. Wyżerały jego świadomość, nasuwały tysiące złych rzeczy, które mógłby zrobić. Był swoim własnym zabójcą.
Wieczorem znów zamknął się w swoim pokoju, patrzył na wszystkie dowody. Najpierw sms, potem zdjęcie. Sukienka, wszystkie te podpowiedzi, klucz. S musi działać wobec określonego sposobu, tylko jakiego?
Zayn głowił się nad tym cały wieczór. Przesiedział kilka godzin robiąc notatki, wszystko analizując. Był tak blisko, ale jednak coś mu nie grało.
Zaczął doszukiwać się szczegółów, lecz na marne.
Bezsilny położył się na łóżko, zaczął wspominać czasy z Seleną.
Zayn podszedł do szafki, na której stał mały, porcelanowy słonik. Wziął go do ręki i dokładnie obejrzał.
- Ładny, skąd go masz? - powiedział patrząc na swoja ukochaną, leżącą na łóżku z notatkami z historii.
- Dostałam od babci, jak byłam mała - odrzekła, odrywając się od nauki.
- Kochałem dzieciństwo, wszystko było wtedy takie proste - mruknął, siadając obok brunetki.
- Ja też, kiedyś bałam się o to, czy wystarczy mi pieniążków na żelki, a teraz o swoje życie - wyszeptała lekko zasmucona, odwracając się na plecy.
Zayn położył się wygodnie, a dziewczyna wtuliła w jego tors.
- Pamiętam, jak kiedyś bałem się drzwi na strych. Zawsze wydawało mi się, że ktoś tam jest - oznajmił Malik, bawiąc się palcami Sel.
- Miałam tak samo, aż do momentu, gdy Harry powiedział mi, że widział, jak wróżki tam lecą - zaśmiała się Selena na wspomnienie sprzed kilku lat.
- Przecież to jest to! - wrzasnął Zayn, uświadamiając sobie, o co chodziło S z wróżkami.
"Bo odpowiedzi są tam, gdzie latają wróżki". Chodzi o cholerny strych!
Szybko wybrał numer Ruby, odebrała niemal od razu.
- Strych, chodziło o strych - wysapał do telefonu.
- Jesteś pewien? - zapytała Ruby.
- Tak, spotkajmy się u mnie - powiedział do komórki, po czym rozłączył się.
Już zaczął obmyślać plan wkradnięcia się do domu rodziny Styles.
Ruby przyjechała chwilę później, po czym oboje udali się na osiedle Seleny.
- Jak chcesz tam wejść? - zapytała dziewczyna, prowadząc.
- Nie wiem, ale coś wymyślę - mruknął nabuzowany.
- Cholera, co my robimy? - prychnęła Ruby, kręcąc głową.
I tak o to jechali do domu zmarłej Seleny, nie widząc co robić. Ich celem było jedynie dostanie się na strych.
____________________________________________________
Witam was po długiej przerwie, za którą cholernie przepraszam ;c A teraz przychodzę do was z krótkim rozdziałem, ale niestety na tym blogu one właśnie takie będą. Jak myślicie, jak jest motyw S? W jaki sposób myśli wysyłając te podpowiedzi? ;)
Proszę o komentarze, bo nie wiem czy dalej pisać ;c
- Z racji, iż spotkała nas niewyobrażalna tragedia wiecie już, że studniówka została przełożona i niedawno ustaliliśmy z kadrą, że odbędzie się ona dokładnie 2 czerwca, czyli za dwa miesiące - odrzekła wychowawczyni klasy maturalnej, do której uczęszczał Zayn.
Wtedy właśnie zadzwonił dzwonek, więc wszyscy wyszli na korytarz. Malik podszedł do swojej szafki, nie wyobrażał sobie tej studniówki. Miał na nią iść z Seleną, z nikim innym.
Nagle podszedł do niego Harry, co ogromnie go zadziwiło.
- Cześć - odrzekł, opierając się o szafki.
- Hej - mruknął Zayn, chowając swoje rzeczy.
- Jak się czujesz? - spytał spokojnie, patrząc na Mulata.
- A jak myślisz? - sarknął brunet, trzaskając drzwiczkami.
Odszedł przewracając oczami, aby następnie wyjść ze szkoły. Przez przypadek zderzył się z Allie, jego plecak upadł na ziemię i wysypały się z niego wszystkie kartki, tak samo jak z torebką dziewczyny.
- Przepraszam - mruknął, zbierając makulaturę.
- Nic się nie stało, jak się czujesz Zayn? - powiedziała Kujonica z troską w oczach.
- Nienawidzę tego pytania - warknął oschle, idąc w innym kierunku.
Udał się na parking szkolny, gdzie wsiadł do swojego auta i z piskiem opon odjechał w stronę domu. Palił papierosa, z którego popiół zsypywał na jezdnię. Na ogół tego nie robił, bo Selena narzekała na smród w samochodzie po kopceniu Malika.
Dojechał do domu, gdzie nie zastał nikogo. Wszedł do swojego pokoju i rozpakował torbę. Szukał kartki z zadaniami z francuskiego, ale nie mógł jej znaleźć. Za to zauważył coś innego. Zgiętą na pół, otworzył ją i zobaczył rysunek drzwi, przez które wlatywała wróżka. Nie rozumiał, o co chodziło oraz skąd wzięło się to w jego plecaku. Odwrócił papier i zobaczył wiadomość.
"Bo odpowiedzi są tam, gdzie latają wróżki - S."
Co? Jakie wróżki? Zayn był zdezorientowany, postanowił zadzwonić po Ruby, która zjawiła się po 10 minutach.
- Jak to wróżki? Nie rozumiem - mruknęła, patrząc na wiadomość.
- Ja też, to dziwne - chłopak opał na łóżko, głowiąc się nad sprawą.
- S daje nam wyraźne znaki, żeby znaleźć mordercę. Musimy je wykorzystać - odparła energicznie Ruby, machając rękoma.
Oboje nie wiedzieli, czego szukać. Nic nie przychodziło im do głowy, nie rozumieli sposobu, w jaki S z nimi pogrywa.
Postanowili chwilę odpocząć, więc opadli na łóżko. Zayn podpierał głowę o rękę, a Ruby położyła się na nim.
- Nie wierzę, że jej tu już nie ma - załkała brunetka.
- Ja też, to okropne - mruknął Zayn, głaszcząc koleżankę po plecach.
- Nie umiem normalnie żyć - wymamrotała dziewczyna, przesuwając się tak, aby patrzeć na Malika.
- Musimy znaleźć tego, kto to zrobił - powiedział po chwili Zayn.
- Jesteś pewien, że chcesz znaleźć mordercę? - zapytała niepewnie Ruby.
- Tak, a ty nie? - zdziwił się Mulat.
- Chodzi mi o to, że powinniśmy zgłosić S na policję. To jest zabójca Seleny, oni go złapią - mówiła odważnie, co dało chłopakowi dużo do myślenia.
- Racja, chodźmy teraz. Weźmy listy, klucz - odparł Malik gwałtownie wstając, jak oparzony.
- Poczekajmy z tym do jutra, po szkole pójdziemy. Ja już lecę, pa - rzekła Tyler, a następnie opuściła pokój Zayna.
Zostawiła Zayna samego z myślami, które zabijały go od środka. Wyżerały jego świadomość, nasuwały tysiące złych rzeczy, które mógłby zrobić. Był swoim własnym zabójcą.
Wieczorem znów zamknął się w swoim pokoju, patrzył na wszystkie dowody. Najpierw sms, potem zdjęcie. Sukienka, wszystkie te podpowiedzi, klucz. S musi działać wobec określonego sposobu, tylko jakiego?
Zayn głowił się nad tym cały wieczór. Przesiedział kilka godzin robiąc notatki, wszystko analizując. Był tak blisko, ale jednak coś mu nie grało.
Zaczął doszukiwać się szczegółów, lecz na marne.
Bezsilny położył się na łóżko, zaczął wspominać czasy z Seleną.
Zayn podszedł do szafki, na której stał mały, porcelanowy słonik. Wziął go do ręki i dokładnie obejrzał.
- Ładny, skąd go masz? - powiedział patrząc na swoja ukochaną, leżącą na łóżku z notatkami z historii.
- Dostałam od babci, jak byłam mała - odrzekła, odrywając się od nauki.
- Kochałem dzieciństwo, wszystko było wtedy takie proste - mruknął, siadając obok brunetki.
- Ja też, kiedyś bałam się o to, czy wystarczy mi pieniążków na żelki, a teraz o swoje życie - wyszeptała lekko zasmucona, odwracając się na plecy.
Zayn położył się wygodnie, a dziewczyna wtuliła w jego tors.
- Pamiętam, jak kiedyś bałem się drzwi na strych. Zawsze wydawało mi się, że ktoś tam jest - oznajmił Malik, bawiąc się palcami Sel.
- Miałam tak samo, aż do momentu, gdy Harry powiedział mi, że widział, jak wróżki tam lecą - zaśmiała się Selena na wspomnienie sprzed kilku lat.
- Przecież to jest to! - wrzasnął Zayn, uświadamiając sobie, o co chodziło S z wróżkami.
"Bo odpowiedzi są tam, gdzie latają wróżki". Chodzi o cholerny strych!
Szybko wybrał numer Ruby, odebrała niemal od razu.
- Strych, chodziło o strych - wysapał do telefonu.
- Jesteś pewien? - zapytała Ruby.
- Tak, spotkajmy się u mnie - powiedział do komórki, po czym rozłączył się.
Już zaczął obmyślać plan wkradnięcia się do domu rodziny Styles.
Ruby przyjechała chwilę później, po czym oboje udali się na osiedle Seleny.
- Jak chcesz tam wejść? - zapytała dziewczyna, prowadząc.
- Nie wiem, ale coś wymyślę - mruknął nabuzowany.
- Cholera, co my robimy? - prychnęła Ruby, kręcąc głową.
I tak o to jechali do domu zmarłej Seleny, nie widząc co robić. Ich celem było jedynie dostanie się na strych.
____________________________________________________
Witam was po długiej przerwie, za którą cholernie przepraszam ;c A teraz przychodzę do was z krótkim rozdziałem, ale niestety na tym blogu one właśnie takie będą. Jak myślicie, jak jest motyw S? W jaki sposób myśli wysyłając te podpowiedzi? ;)
Proszę o komentarze, bo nie wiem czy dalej pisać ;c
sobota, 15 sierpnia 2015
9.
Oryginał
ARCH. MED. SĄD. KRYM, 2015, 03.02.
Lewis Hopkins, Brigitte Fuerez, Paulo Domeniqez
Raport z sądowo-lekarskiej sekcji zwłok nastoletniej Seleny Marie Styles
Według sekcji zwłok dokonanej przez specjalistę medycyny sądowej - Lewisa Hopkinsa.
Na ciele widać liczne nacięcia, cienkim nożem. Są głębokie, lecz tylko w kilku miejscach. Na brzuchu, nodze, piersi i policzku ofiary.
Rozległe ubytki tkanek miękkich, odsłaniające kości kończyn - zwłaszcza lewej ręki oraz w rejonie podudzi i stóp.
Pomiędzy powierzchnią grzbietu, a bluzką ujawniono płaski, ciemny fragment drewna około 8 cm długości. Koszula po bokach z nieregularnymi ubytkami; podczas zdejmowania rwała się w palcach. W rejonie prawej pachy sfałdowany materiał podkoszulka - poza tym rejonem oraz górną taśmą podkoszulka - ta część odzieży nie do oddzielenia od zwłok. W rejonie miednicy dwie warstwy materiału - wierzchnia bawełniane spodnie piżamowe, głębiej majtki.
Skóra wyraźnie podpalona, praktycznie spalona. Trudno było znaleźć większy element naskórka. Przesiąknięta benzyną.
Po wymacerowaniu kości czaszki ujawniły się pęknięcia odchodzące od ubytku na stropie oczodołu, biegnące w kierunku blaszki sitowej, w trakcie maceracji wypadły drobne fragmenty kości, która miała w tym miejscu grubość papieru.
Ewidentne złamania kończyn górnych i jednej dolnej, kręgów szyjnych. Odłamania kości czaszki oraz miednicy.
Ciało przemoczone, woda była nawet w płucach.
Ofiara musiała zostać licznie uderzona drewnianym kołkiem, dźgnięta nożem, oblana benzyną i podpalona. Następnie martwa wrzucona do stawu.
Cała szkoła rozmawiała o Selenie, po wynikach autopsji wiadomo, że było to morderstwo z zimną krwią. Całe miasto jest przerażone, bo sprawca wciąż jest na wolności.
Ciało Seleny było tak zmasakrowane, że ledwo udało się dokonać sekcji zwłok.
Zayn w końcu musiał wrócić do szkoły, ale było to dla niego niesamowicie trudne.
Rano wstał około 6 am, przeciągnął się i ruszył w stronę łazienki, którą okupowała jego siostra Walyhia. Udał się więc do szafy, z której wyciągnął ubrania. Założył ciemne jeansy, bordowy t-shirt z nadrukiem oraz czarną bluzę. Do tego czarne buty i jeansowa kurta ze względu na pogodę.
Poszedł do łazienki, gdzie umył zęby, ułożył włosy oraz psiknął się perfumami. Następnie zbiegł na dół, mama czekała na niego z pysznie przygotowaną jajecznicą z bekonem. Zjadł ją nie odzywając się do reszty rodziny.
Wziął plecak, wyszedł z domu bez słowa. Wsiadł do swojego audi i pojechał w stronę szkoły. Cały czas myślał, jak to będzie. Jak zachowają się inni uczniowie.
Podjechał na parking, gdzie już napotkały go spojrzenia nastolatków. Wziął głęboki oddech i wyszedł z samochodu, zwracał na siebie uwagę. W końcu nie raz ma się w szkole chłopaka, któremu zamordowali dziewczynę w urodziny jej brata.
Malik przemierzał szkolne korytarze, aby udać się do klasy od fizyki. Po drodze zobaczył Kate, był w szoku. Wyglądałam niczym prostytutka, podrywała footballistów. Miała obok siebie dwie niemal identyczne dziewczyny, które były jak jej służące.
Potem minął Nikki, która siedziała z książką na ławce. Harrego nie było w szkole, a Ruby siedziała pod klasą z twarzą skrytą w dłoniach.
Ich paczka się rozpadła, dziewczyny nie odstępowały się na krok, a teraz każda jest na innym końcu korytarza. Tragedia je rozdzieliła.
Usiadł obok Ruby, która uśmiechnęła się do niego.
- Cześć, jak się czujesz? - zapytała trochę nieśmiało.
- Chyba nie muszę na to odpowiadać - mruknął, przełykając nerwowo ślinę.
- No tak - wyszeptała, przygryzając wargę. - Dostałam kolejną wiadomość.
Dziewczyna podała mu kartkę, którą dostała wczoraj. Malik przeczytał liścik, po czym złapał się za głowę.
- Jak myślisz, o kogo chodzi? - powiedział po chwili.
- Nie mam pojęcia, ale przez chwilę pomyślałam o Kate - wyszeptała, patrząc na Sanders w otoczeniu chłopaków.
Podczas przerwy obiadowej, gdzie większość uczniów siedziała na stołówce w szkole, Zayn postanowił porozmawiać z Kate. Bał się, ale musiał wiedzieć, czy miała coś wspólnego z zabójstwem. W końcu była na ognisku.
- Kate - krzyknął, podchodząc do stolika, przy którym siedziała.
- Czego chcesz? - warknęła, mierząc go kpiącym spojrzeniem.
- Porozmawiać - odrzekł, siadając obok niej.
- Niby o czym? - prychnęła, grzebiąc widelcem w talerzu.
- Nie zachowuj się, jak suka! - podniósł ton, a kilkoro uczniów spojrzało na nich. - Twoja przyjaciółka nie żyje.
- To mam teraz użalać się nad sobą? - powiedziała lekceważąco. - Wybacz, ale nie jestem taką frajerką, jak ty i tego nie zrobię.
Lorens wstała, biorąc tackę z jedzeniem i udała się w stronę śmietnika. Malik prychnął, po czym ruszył po swoją porcję jedzenia.
Malik wrócił do domu, ale w bardzo złym humorze. Teraz, gdy wie, że powstała już sekcja zwłok, lecz on nie ma do niej dostępu czuje się okropnie. Tak naprawdę to nawet rodzice ofiary jej nie widzieli. Wgląd mają jedynie specjaliści i policja.
Zayn wszedł do domu, zdjął buty i rzucił plecak w kąt. Przywitał się z mamą, która chwilę po nim weszła do przedpokoju. Jak zwykle wróciła z pracy.
Sióstr jeszcze nie było, Safaa ma trening piłki nożnej, do której zapał odziedziczyła po bracie. Wal jest na dodatkowym francuskim, a Doniya wyszła z chłopakiem na obiad. Tata rodzeństwa wciąż siedział w pracy.
Chłopak udał się do kuchni, otworzył lodówkę i podgrzał sobie lazanię. Usiadł wygodnie przy stole, bez słowa jadł swoją porcję.
- Synku, dlaczego ciągle jesteś taki zamknięty w sobie? Porozmawiaj ze mną - odparła z troską mama Malika, siadając obok niego.
- Nie ma o czym - mruknął, wstając i odkładając talerz do zlewu.
Chwycił plecak i wbiegł na górę.
Zamknął się w swoim pokoju, włączając głośno muzykę.
Dom Zayna znajdował się na spokojnym osiedlu, był biały z czerwoną cegłą. A brązowe drzwi i okiennice dodawały uroku. Przed wejściem kilka krzaczków, które zasadziła Trishia.
W środku znajdował się śliczny, mały przedpokój. Dalej łazienka, kuchnia z jadalnią, salon i spiżarnia, gabinet gospodarza.
U góry był pokój Zayna, jego sióstr i sypialnia rodziców oraz duża, wspólna łazienka. Do tego wejście na strych.
Strych.
To jest miejsce, którego mały Zayn zawsze się bał. Kiedyś zdawało mu się, że słyszy tupot stóp, ale rodzice wmawiali mu, iż to pewnie przesłyszenie.
_________________________________________________________
Witajcie :) Mam nadzieję, że aż tak was nie zanudziłam ;c Ale niestety, tak na razie musi być. Potem się wszystko rozkręci, pojawi się wiele nowych bohaterów :) Proszę komentujcie, to mega motywacja!
ARCH. MED. SĄD. KRYM, 2015, 03.02.
Lewis Hopkins, Brigitte Fuerez, Paulo Domeniqez
Raport z sądowo-lekarskiej sekcji zwłok nastoletniej Seleny Marie Styles
Według sekcji zwłok dokonanej przez specjalistę medycyny sądowej - Lewisa Hopkinsa.
Na ciele widać liczne nacięcia, cienkim nożem. Są głębokie, lecz tylko w kilku miejscach. Na brzuchu, nodze, piersi i policzku ofiary.
Rozległe ubytki tkanek miękkich, odsłaniające kości kończyn - zwłaszcza lewej ręki oraz w rejonie podudzi i stóp.
Pomiędzy powierzchnią grzbietu, a bluzką ujawniono płaski, ciemny fragment drewna około 8 cm długości. Koszula po bokach z nieregularnymi ubytkami; podczas zdejmowania rwała się w palcach. W rejonie prawej pachy sfałdowany materiał podkoszulka - poza tym rejonem oraz górną taśmą podkoszulka - ta część odzieży nie do oddzielenia od zwłok. W rejonie miednicy dwie warstwy materiału - wierzchnia bawełniane spodnie piżamowe, głębiej majtki.
Skóra wyraźnie podpalona, praktycznie spalona. Trudno było znaleźć większy element naskórka. Przesiąknięta benzyną.
Po wymacerowaniu kości czaszki ujawniły się pęknięcia odchodzące od ubytku na stropie oczodołu, biegnące w kierunku blaszki sitowej, w trakcie maceracji wypadły drobne fragmenty kości, która miała w tym miejscu grubość papieru.
Ewidentne złamania kończyn górnych i jednej dolnej, kręgów szyjnych. Odłamania kości czaszki oraz miednicy.
Ciało przemoczone, woda była nawet w płucach.
Ofiara musiała zostać licznie uderzona drewnianym kołkiem, dźgnięta nożem, oblana benzyną i podpalona. Następnie martwa wrzucona do stawu.
Cała szkoła rozmawiała o Selenie, po wynikach autopsji wiadomo, że było to morderstwo z zimną krwią. Całe miasto jest przerażone, bo sprawca wciąż jest na wolności.
Ciało Seleny było tak zmasakrowane, że ledwo udało się dokonać sekcji zwłok.
Zayn w końcu musiał wrócić do szkoły, ale było to dla niego niesamowicie trudne.
Rano wstał około 6 am, przeciągnął się i ruszył w stronę łazienki, którą okupowała jego siostra Walyhia. Udał się więc do szafy, z której wyciągnął ubrania. Założył ciemne jeansy, bordowy t-shirt z nadrukiem oraz czarną bluzę. Do tego czarne buty i jeansowa kurta ze względu na pogodę.
Poszedł do łazienki, gdzie umył zęby, ułożył włosy oraz psiknął się perfumami. Następnie zbiegł na dół, mama czekała na niego z pysznie przygotowaną jajecznicą z bekonem. Zjadł ją nie odzywając się do reszty rodziny.
Wziął plecak, wyszedł z domu bez słowa. Wsiadł do swojego audi i pojechał w stronę szkoły. Cały czas myślał, jak to będzie. Jak zachowają się inni uczniowie.
Podjechał na parking, gdzie już napotkały go spojrzenia nastolatków. Wziął głęboki oddech i wyszedł z samochodu, zwracał na siebie uwagę. W końcu nie raz ma się w szkole chłopaka, któremu zamordowali dziewczynę w urodziny jej brata.
Malik przemierzał szkolne korytarze, aby udać się do klasy od fizyki. Po drodze zobaczył Kate, był w szoku. Wyglądałam niczym prostytutka, podrywała footballistów. Miała obok siebie dwie niemal identyczne dziewczyny, które były jak jej służące.
Potem minął Nikki, która siedziała z książką na ławce. Harrego nie było w szkole, a Ruby siedziała pod klasą z twarzą skrytą w dłoniach.
Ich paczka się rozpadła, dziewczyny nie odstępowały się na krok, a teraz każda jest na innym końcu korytarza. Tragedia je rozdzieliła.
Usiadł obok Ruby, która uśmiechnęła się do niego.
- Cześć, jak się czujesz? - zapytała trochę nieśmiało.
- Chyba nie muszę na to odpowiadać - mruknął, przełykając nerwowo ślinę.
- No tak - wyszeptała, przygryzając wargę. - Dostałam kolejną wiadomość.
Dziewczyna podała mu kartkę, którą dostała wczoraj. Malik przeczytał liścik, po czym złapał się za głowę.
- Jak myślisz, o kogo chodzi? - powiedział po chwili.
- Nie mam pojęcia, ale przez chwilę pomyślałam o Kate - wyszeptała, patrząc na Sanders w otoczeniu chłopaków.
Podczas przerwy obiadowej, gdzie większość uczniów siedziała na stołówce w szkole, Zayn postanowił porozmawiać z Kate. Bał się, ale musiał wiedzieć, czy miała coś wspólnego z zabójstwem. W końcu była na ognisku.
- Kate - krzyknął, podchodząc do stolika, przy którym siedziała.
- Czego chcesz? - warknęła, mierząc go kpiącym spojrzeniem.
- Porozmawiać - odrzekł, siadając obok niej.
- Niby o czym? - prychnęła, grzebiąc widelcem w talerzu.
- Nie zachowuj się, jak suka! - podniósł ton, a kilkoro uczniów spojrzało na nich. - Twoja przyjaciółka nie żyje.
- To mam teraz użalać się nad sobą? - powiedziała lekceważąco. - Wybacz, ale nie jestem taką frajerką, jak ty i tego nie zrobię.
Lorens wstała, biorąc tackę z jedzeniem i udała się w stronę śmietnika. Malik prychnął, po czym ruszył po swoją porcję jedzenia.
Malik wrócił do domu, ale w bardzo złym humorze. Teraz, gdy wie, że powstała już sekcja zwłok, lecz on nie ma do niej dostępu czuje się okropnie. Tak naprawdę to nawet rodzice ofiary jej nie widzieli. Wgląd mają jedynie specjaliści i policja.
Zayn wszedł do domu, zdjął buty i rzucił plecak w kąt. Przywitał się z mamą, która chwilę po nim weszła do przedpokoju. Jak zwykle wróciła z pracy.
Sióstr jeszcze nie było, Safaa ma trening piłki nożnej, do której zapał odziedziczyła po bracie. Wal jest na dodatkowym francuskim, a Doniya wyszła z chłopakiem na obiad. Tata rodzeństwa wciąż siedział w pracy.
Chłopak udał się do kuchni, otworzył lodówkę i podgrzał sobie lazanię. Usiadł wygodnie przy stole, bez słowa jadł swoją porcję.
- Synku, dlaczego ciągle jesteś taki zamknięty w sobie? Porozmawiaj ze mną - odparła z troską mama Malika, siadając obok niego.
- Nie ma o czym - mruknął, wstając i odkładając talerz do zlewu.
Chwycił plecak i wbiegł na górę.
Zamknął się w swoim pokoju, włączając głośno muzykę.
Dom Zayna znajdował się na spokojnym osiedlu, był biały z czerwoną cegłą. A brązowe drzwi i okiennice dodawały uroku. Przed wejściem kilka krzaczków, które zasadziła Trishia.
W środku znajdował się śliczny, mały przedpokój. Dalej łazienka, kuchnia z jadalnią, salon i spiżarnia, gabinet gospodarza.
U góry był pokój Zayna, jego sióstr i sypialnia rodziców oraz duża, wspólna łazienka. Do tego wejście na strych.
Strych.
To jest miejsce, którego mały Zayn zawsze się bał. Kiedyś zdawało mu się, że słyszy tupot stóp, ale rodzice wmawiali mu, iż to pewnie przesłyszenie.
_________________________________________________________
Witajcie :) Mam nadzieję, że aż tak was nie zanudziłam ;c Ale niestety, tak na razie musi być. Potem się wszystko rozkręci, pojawi się wiele nowych bohaterów :) Proszę komentujcie, to mega motywacja!
Subskrybuj:
Posty (Atom)